„Masz, przymierz to”. Jęcząc, niechętnie wrzucam fluorescencyjny pomarańczowy podkoszulek, który jest tak odległy od mojego wyobrażenia o modzie, jak to tylko możliwe. Szczęśliwy? – mówię, próbując nie myśleć o opaleniźnie mojego rolnika. „To porywające” – mówi, posyłając mi swój charakterystyczny urzekający uśmiech, przez co moje serce mimowolnie trzepocze. To był pomysł Christy, żeby wybrać się na zakupy. Nawet się nie spotykamy. Zwykle taka prośba byłaby podstawą do pytania „Co my tu robimy?” typu rozmowę, ale to nie w stylu Christy. Kiedy postanawia coś zrobić, robi to. To i nie raz dała mi jasno do zrozumienia, że jesteśmy tylko przyjaciółmi. Mimo to...
817 Widoki
Likes 0