Nieśmiertelne pragnienia

693Report
Nieśmiertelne pragnienia

Ian spędził przeklęty dzień we śnie i snach… czekając, aż znów będzie mógł zobaczyć Shay’a. Wstał ze swojej ciemnej krypty i wkradł się do głównej części domu z nienaturalną dyskrecją i ciszą. Zaskoczył swojego wiernego opiekuna na korytarzu, gdy wydawał polecenia gospodyniom na piętrze. Ian uśmiechnął się złośliwie, pokazując swoje długie, białe zęby... Służba uciekła tak szybko, jak to możliwe, nie obrażając pana domu. Następnie skierował swoje przeszywające zielone oczy na Kyle'a... czując pewną satysfakcję z faktu, że całkowicie wytrącił Kyle'a z równowagi... zauważając rozszerzenie oczu, bicie jego serca, połysk potu na jego czole i odurzający zapach strachu . Ian odetchnął głęboko, zachichotał i zapytał: „Czy przestraszyłem cię, Kyle?”, po czym przeszedł do gabinetu niedaleko korytarza, a Kyle poszedł za nim. Kyle otarł pot z czoła i uśmiechnął się słabo do swego pana. – Wcale nie, proszę pana. Byłem po prostu zaskoczony, że wstałeś tak wcześnie” – wskazał na okna, mówiąc: „Słońce nie zaszło jeszcze całkowicie”. Ian spojrzał w stronę okien, gdzie przez szczelinę w ciężkich zasłonach wpadało blado światło dnia. Ian syknął cicho… przeklinając i rozkoszując się tym rzadkim przebłyskiem światła… wspominając, kiedy żył w słońcu i cieple. Odwrócił się ze zniesmaczeniem i podszedł do pluszowej kanapy, jego głos był ostry: „Zasuń zasłony i przynieś mi drinka, Kyle”. Kiedy Kyle go obsługiwał, Ian mimochodem zapytał: „Za ile ona przybędzie?” Kyle zerknął na zegar stojący w rogu pokoju. „Panna Shaylia powinna tu być za około półtorej godziny” – powiedział. Ian powoli popijał czerwone wino… Równie dobrze może to być całe życie, pomyślał Ian. „Panie, czy mogę cię o coś zapytać?” – zapytał nerwowo Kyle. Ian podniósł wzrok i uniósł brwi… hmm, jak bardzo interesujące Ian pomyślał… nigdy wcześniej nie zadawał pytań.
Zaciekawiony Ian zachęcił go, aby kontynuował. „Proszę pana, dlaczego ona?” – wyjąkał. „To znaczy… to po prostu… Nigdy nie widziałem cię takiego… po prostu wydajesz się taki… nie wiem… zakochany. Ian westchnął i poklepał kanapę obok siebie, wskazując, że Kyle powinien usiąść. „Kyle, byłeś moim opiekunem przez długi czas. Wiesz, kim jestem, ale kiedyś byłem człowiekiem” – Ian odwrócił wzrok w kierunku gasnącego światła dziennego. „Nadal pamiętam światło, ciepło…..miłość”. Następnie zwracając swoje przeszywające zielone oczy z powrotem na Kyle'a, powiedział: „Shay była moją miłością, kiedy byłem człowiekiem i w każdym życiu odnajduję ją na nowo”. Ian poświęcił chwilę na napicie się wina, a Kyle wykorzystał tę okazję i kontynuował: „Proszę pana, jeśli tak pan ją kocha, dlaczego po prostu nie sprawić, by była taka jak ty?” Ian na zewnątrz zachowywał chłodny wygląd, ale w środku kipiał ze złości… posunął się za daleko, pomyślał Ian. „To Kyle to drugie pytanie” – stwierdził Ian – „i będzie cię to kosztować, ale i tak na nie odpowiem”. Ian zakręcił winem w kieliszku. „Za bardzo ją kocham, żeby zrobić jej to, co mi zrobiono” – westchnął. „Nie mógłbym tego znieść, gdyby mnie za to nienawidziła”. Ian spojrzał na Kyle'a. „Rozumiesz”. Kyle, nie mogąc znieść intensywnego, bezpośredniego spojrzenia, spuścił wzrok i skinął głową na znak zrozumienia. Zaczął wstawać z kanapy, gdy Ian położył mu ciężką dłoń na ramieniu. „Jeszcze nie, Kyle” – powiedział. „Czuję się trochę głodny”. Zielone oczy Iana błyszczą niebezpiecznie. – Podwiń rękaw, Kyle. – rozkazał. Kyle znów się pocił, serce biło mu w piersi, gdy rozpinał mankiet i podwijał rękaw powyżej łokcia, wyciągając go w stronę swego pana. Ian ujął podane nagie przedramię swojego długoletniego opiekuna, ściskając je mocno obiema rękami… praktycznie mógł zobaczyć krew płynącą w żyłach. Ian obnażył zęby i zatopił je głęboko w ciele… Kyle syknął z bólu, gdy jego skóra została przebita ostrymi kłami. Pierwszy impuls ciepłej krwi jest zawsze najsłodszy i Ian delektował się nim, a następnie szybko połykał każdy łyk, gasząc pragnienie. Kyle patrzył, jak pokój ciemnieje wokół jego oczu, czując, jak życie umyka mu z każdym uderzeniem serca, gdy Ian pił, a potem pochłonęła go ciemność i nie wiedział nic więcej.
Kyle obudził się leżąc na kanapie w gabinecie, z płonącym ogniem w kominku i zmierzchem za odsłoniętymi zasłonami. Ian stał obok jednego z okien… wpatrując się w ciemniejącą noc i popijając drinka. Kyle jęknął i usiadł na kanapie, pocierając twarz obiema rękami… potem sprawdzając świeże ukąszenie… było czyste, krwawienie ustało, a zaczerwienienie już zanikało. Ian przyniósł Kyle'owi mocny kieliszek whisky. – Dziękuję, proszę pana – wymamrotał Kyle, wciąż czując się trochę oszołomiony. Ian patrzył, jak jednym haustem wypija kieliszek, po czym bierze od niego szklankę. „Proszę pana, jak długo mnie nie było?” – zapytał Kyle’a. Ian uśmiechnął się. „Tylko około godziny”. Kyle jęknął i wstał, podwijając rękaw i zapinając mankiet, a także w inny sposób poprawiając swój wygląd, zanim przybył Shay. Właśnie gdy przeczesywał swoje potargane włosy, zadzwoniły drzwi frontowe. Ian znów się uśmiechnął. „Jak zwykle punktualny” i zaśmiał się cicho. Kyle otworzył drzwi, otwierając je szeroko i wyciągając rękę za sobą, aby powitać ją w domu. „Dobry wieczór, panno Shaylio, proszę wejść, Ian na panią czeka” – powiedział do niej, ale w środku wyobrażał sobie, że to do niego przyszła. Shay uśmiechnęła się ciepło, rozjaśniając całą twarz, po czym stanęła w progu, kładąc dłoń na ramieniu Kyle'a i lekko pocałowała go w policzek. „Och, Kyle, proszę… znamy się wystarczająco długo, żeby pominąć formalności” – powiedziała swoim lekkim, niemal muzycznym tonem. „Po prostu mów mi Shay”. Kyle uśmiechnął się blado. Musiał użyć całej swojej samokontroli, aby powstrzymać się od wzięcia jej w ramiona, zamiast tego powiedział: „Ian czeka w gabinecie, panno Shay”. Kyle zaczął prowadzić ją do gabinetu, ale zatrzymała go i stanął twarzą w twarz z jej ciepłymi, ciemnobrązowymi oczami, pełnymi troski…..o niego? „Kyle, nie wyglądasz dobrze” – powiedziała, kładąc mu dłoń na czole. „Jesteś taki blady”. Kyle uśmiechnął się, wziął ją za rękę i delikatnie poklepał. „Wszystko w porządku… tylko trochę zmęczony”. Zaprowadził ją do gabinetu, zanim Ian zaczął się zastanawiać, dlaczego tak długo to trwało.
Shay wszedł do gabinetu i skierował się prosto do Iana. Ian spotkał ją w połowie drogi, ujął jej dłonie i delikatnie pocałował. Spojrzał na nią od góry do dołu, chłonąc jej egzotyczną urodę. Miała na sobie lawendową suknię bez ramiączek, sięgającą do podłogi, z głębokim tyłem, który niemal odsłaniał górę jej zgrabnego tyłka. Jej długie, jedwabiście czarne włosy były spięte w luźny kok na karku i ozdobione srebrno-diamentowym grzebieniem. „ Brak mi słów, Shay… wyglądasz absolutnie niesamowicie” – powiedział i delikatnie pocałował ją w policzek, wdychając jej słodki zapach. Shay zarumieniła się, a jej piękne, pełne usta rozciągnęły się w oszałamiającym uśmiechu… Ian zawsze sprawiał, że czuła się jak najpiękniejsza kobieta na świecie! Ian był ubrany elegancko, w srebrzystoszarą koszulę zapinaną na guziki, z rozpiętymi dwoma górnymi guzikami, a także miał na sobie czarne spodnie i buty. Miał jasnobrązowe włosy, które nosił krótko i był lekko rozczochrany. Zachichotała i powiedziała: „No cóż… Kyle zaproponował tę sukienkę. Powiedział, że ci się spodoba”, po czym rzuciła szybkie spojrzenie na Kyle’a stojącego przy drzwiach. Ian spojrzał na Kyle’a… nie bardzo już wiedząc, kim on jest. Muszę go uważnie obserwować, pomyślał Ian. „Świetnie zrobione, Kyle” – powiedział Ian. „Ona jest cudowna”. Ian wyprowadził Shaya za drzwi i kiedy mijali Kyle'a, Ian rzucił mu bardzo mroczne spojrzenie. Ian i Shay wyszli z domu i wsiedli do czarnego BMW na zewnątrz. Spędzili wieczór jedząc kolację, tańcząc, spacerując w świetle księżyca i przy tym, co Iana najbardziej lubił… całując. Kiedy wrócili do domu, było już bardzo późno i wszyscy już dawno poszli spać.
Ian zabrał Shaya z powrotem do gabinetu. Usiadła na kanapie, zdjęła buty i pocierała stopy, podczas gdy on nalewał im kieliszek wina. Przyniósł jej szklankę i usiadł obok niej na kanapie. Przytuliła się do niego, położyła głowę na jego piersi i popijała wino, a Ian delikatnie pogłaskał ją po szyi. „Co za cudowny wieczór, Ian” – Shay westchnął radośnie. Ian mógł wyczuć puls jej serca, gdy głaskał ją po szyi. Odstawił szklankę i ujął jej podbródek w dłoń, unosząc jej twarz w górę i wyszeptał cicho: „Wieczór jeszcze się nie skończył, kochanie”. Zbliżył swoje usta do jej ust w delikatnym, delikatnym pocałunku, a jego dłoń przesunęła się w dół jej pleców. Jej reakcja była natychmiastowa… przycisnęła się do niego całym ciałem, obejmując ramionami jego ramiona, jej język tańczył niecierpliwie w jego ustach, a Ian delikatnie chwycił jej pierś w swoją dłoń, delikatnie ściskając. Dłoń Shay'a zsunęła się w dół jego klatki piersiowej, ponad klamrę paska i do widocznego wybrzuszenia rosnącego w jego spodniach, chwyciła go swoją dłonią i lekko pociągnęła, powodując jego głośny jęk. Spojrzał w jej piękne, ciemne oczy i odgarnął kosmyk włosów z jej policzka. Wstał i wyciągnął do niej rękę…..ujęła ją, a Ian postawił ją na nogi i natychmiast wziął ją w ramiona. Zaniósł ją do dużej sypialni na drugim piętrze, całując ją namiętnie.
W sypialni położył ją na zbyt dużym łóżku, wspiął się na nią i wcisnął ją przez warstwy ubrań. Shay sapnęła, gdy poczuła naglący nacisk jego kutasa na jej wilgotną cipkę. Uśmiechnął się, dostrzegając wyraz całkowitego zdziwienia i pożądania w jej oczach. Wyciągnął grzebień z jej włosów i przesunął dłonią po jej jedwabistych, czarnych warkoczach… pieszcząc jej policzek… przesuwając się w dół po jej smukłej szyi, z łatwością obejmując jej gardło… przesuwając się po jej klatce piersiowej i w dół po boku, szarpiąc za sukienkę aż do chwili, gdy mógł włożyć pod nią rękę…..głaskać jej udo, po czym przesuwać się dalej, by ująć w dłoń jej jędrny tyłek. Shay wiła się pod nim, przyciskając swoje jędrne piersi do jego klatki piersiowej… zahaczając nogą o jego udo… wciskając biodra w jego i owijając ramiona wokół jego szyi. Całował ją tak namiętnie… jego usta zaciskały się gwałtownie, jego usta były głodne jej. Przekręcił się na drugi bok, ciągnąc ją za sobą… tak że teraz ona znajdowała się na nim… każde kolano po obu stronach jego bioder, usiadła prosto na nim. Powoli pozwolił swoim dłoniom przesunąć się po jej gładkich ramionach, obserwując, jak światło księżyca sprawia, że ​​jej skóra wygląda tak miękko i zachęcająco, ale pozostawia twarz w cieniu. Shay potrząsnęła włosami, tak że sięgały jej do ramion… obserwowała go, jak sięgnęła za plecy i puściła sukienkę… powoli odciągając przód włosów od ciała… odsłaniając nagie piersi… ciemny kolor sutki twardnieją pod wpływem chłodnego powietrza w sypialni. Ian uśmiechnął się, pozwalając jej przejąć kontrolę… ciesząc się grą światła na jej ciele, założył ręce za głową i obserwował, jak ściąga przód sukienki do bioder. Następnie potarła obie dłonie od jego paska w stronę ramion… chwytając kołnierzyk jego koszuli i rozpinając ją do końca… wyciągając ją ze spodni… odpychając ją od jego ciała, pochylając się, by polizać każdy sutek... kiedy zrobiły się twarde, szarpała je zębami, Ian sapnął, gdy poczuł jej zęby. Nie mogąc się już dłużej powstrzymywać, chwycił ją i przygwoździł, ściągając sukienkę z jej ciała i rzucając ją na podłogę, zostawiając ją w czarnych majtkach typu stringi. Szybko się rozbiera, rzucając swoje ubrania razem z nią na podłogę… jego gruby kutas jest wyprostowany i już sączy się sperma z głowy. Ściąga jej majtki, a ona ugina swoje długie, smukłe nogi, żeby mógł je z niej zdjąć. Ian opuszcza się na nią… jego kutas pulsuje, szukając jej ciepłych, aksamitnych fałd. Shay owija nogi wokół jego bioder, chwytając tył jego włosów….podnosząc biodra do jego niecierpliwego kutasa. Wzdycha, gdy jego kutas znajduje swój cel i jęczy, gdy triumfalnie wbija się w nią, całkowicie i głęboko… wilgoć jej cipki pokrywa jego penisa, dzięki czemu każde pchnięcie jest gładkie i niesamowite. Ian początkowo porusza się powoli… dając jej ciasnej cipce czas na rozciągnięcie się i dostosowanie się do jego grubego słupa. Stopniowo wykonuje szybsze i mocniejsze pchnięcia… wchodząc tak głęboko, że jęczy, gdy główka jego kutasa uderza w gąbczasty otwór jej szyjki macicy… jej twarz zaciska się w wyrazie całkowitej koncentracji, jej cipka drży, gdy w nią wjeżdża… on patrzy intensywnie, nie chcąc przegapić chwili całkowitego uwolnienia się od niej. Kontynuuje swoje nieustanne ruchanie… doprowadzając ją do punktu, z którego nie ma powrotu… ona desperacko chwyta jego ciało, drżąc od stóp do głów, wydając okrzyk przyjemności, a jej cipka zaciska się rozkosznie wokół jego kutasa, doprowadzając go do spazmu uwolnienia, którego nie mógł powstrzymać… jego kutas strzelał strumieniem za strumieniem spermy głęboko w jej cipkę, gdy wydał jęk ulgi, opadając na nią… oddychając nierówno, gdy ona delikatnie gładziła jego plecy.
Shay wymyka się do łazienki, aby się umyć, podczas gdy Ian, ubrany w spodnie, przynosi coś fajnego do picia. Wracając do łóżka, Shay przytula się do niego… głowa na jego ramieniu, ubrana tylko w jej majtki, z nogą na jego… popija jej drinka, gdy delikatnie gładzi jej włosy… wiedząc, że ten poranek nie jest dużo odległy. „Och, Ian… Chciałbym, żeby ta noc nigdy się nie skończyła”. Ian pocałował ją w czubek głowy, złapany na rozdrożu… Chciał, żeby jej wszystko powiedziała, ale czy ona to zaakceptuje? „Cóż, kochanie… nie musi” – powiedział, a jego serce zadrżało. „Możemy być razem… na zawsze, tak jak mieliśmy być”. Shay podnosi się na łokciu i patrzy na niego. „Ledwo się znamy” – powiedziała – „a teraz mówisz o małżeństwie”, śmiejąc się cicho. Ian wstaje. „Chodź za mną” – rozkazuje, idąc na koniec pokoju w stronę dużej szafy w rogu. Shay otula ją swoją koszulą, wsuwając jej ramiona w rękawy, gdy idzie za nim na koniec pokoju. Odwraca się do niej w chwili, gdy ona zatrzymuje się za nim, trzymając w rękach książkę oprawioną w czerwoną skórę. Shay przesuwa dłońmi po bogatej okładce. „Spójrz na to” – powiedział. „Wytłumaczę najlepiej, jak potrafię”. Zaskoczony Shay otwiera książkę… to album ze zdjęciami. Patrzy na czarno-białe zdjęcie…przewraca stronę, to kolejne czarno-białe zdjęcie, ale okres jest inny…przewraca stronę za stroną… sapie z szoku i zaskoczenia, gdy zdaje sobie sprawę, że wszystkie zdjęcia są parą… mężczyzna jest szokująco podobny do Iana… a kobieta wygląda zupełnie jak ona. Shay patrzy Ianowi w oczy. „Co to jest?” – pyta, lekko przestraszona. „Co widzisz?” – pyta ją. Wraca wzrokiem do zdjęć. „Mężczyzna i kobieta… którzy wyglądają zupełnie jak my” – szepcze. „Nie… nie tak jak my” – powiedział. „oni są nami”. Shay kręci głową z niedowierzaniem. „To niemożliwe… to po prostu niemożliwe”. „To wyjaśnia, dlaczego czujesz się ze mną tak związana” – wyciąga do niej rękę, błagając wzrokiem. „Zawsze cię kochałem… nigdy nie było nikogo innego oprócz ciebie”, nie mogąc powstrzymać lekkiego drżenia głosu. Shay powoli się wycofuje. „Kim jesteś?” „Daj spokój… wiesz, kim jestem” – mówi. „To niczego nie zmienia”. „To wszystko zmienia” – krzyczy. „Cholera… powiedz mi, kim jesteś!” Ian zatrzaskuje album. „Dobrze” – warczy. „Chcesz wiedzieć, kim jestem… Powiem ci”. Otwiera usta, wydając ryk… ukazując swoje białe, świecące kły w świetle księżyca… jego zielone oczy zmieniają kolor na elektryczny błękit, „Popatrz na mnie takim, jakim jestem Shay”, jego głos przybiera zwierzęcy, gardłowy dźwięk, „Ja Jestem wampirem… jednym z nieumarłych… krwiopijcą, ale to nie zmienia tego, co do ciebie czuję. Shay cofa się od niego, uderza tyłem nóg w łóżko i upada na nie, by zszokowana móc się odezwać lub wydać jakikolwiek dźwięk. Podchodzi do niej… Strach przejmuje kontrolę. Shay krzyczy i odsuwa się od niego: „Nie dotykaj mnie!!”. krzyczy: „Odsuń się ode mnie!” Próbuje biec do drzwi, ale Ian jest szybszy i łapie ją, obejmuje ją ramionami i kładzie jej dłoń na ustach. Szepcze do ucha: „Proszę… proszę, Shay” – błaga. „spróbuj zrozumieć… kocham cię”. Jego gorący oddech owiewał jej ucho… Poczuła, jak jego klatka piersiowa unosi się w szlochu. Shay zrelaksowała się… przestała się szarpać, nie próbowała krzyczeć… więc Ian ją puścił. Odwróciła się i szukała w jego oczach śladów tego przerażającego zwierzęcia, które widziała zaledwie chwilę wcześniej… ale jedyne, co zobaczyła, to jego piękne zielone oczy… błagające ją, błagające, żeby została… błagające, aby go kochała. „Jest jeszcze jedna rzecz, którą muszę ci pokazać”, powiedział, odchrząkując, „jeśli chcesz”. Shay skinął głową, nadal próbując przetworzyć wszystko, co wydarzyło się do tej pory.
Ian prowadzi ją korytarzem… wykonując różne zwroty akcji… wchodząc w głąb domu. Shay podąża za nią, rozglądając się i próbując sobie przypomnieć, w którą stronę idzie, ale wkrótce gubi się w labiryncie domu. Ian w końcu zatrzymał się przed solidnymi drzwiami z ciemnego drewna. Przed otwarciem zwrócił się do niej i powiedział: „Będzie to twój pierwszy raz w tym pokoju… w tym życiu lub jakimkolwiek innym”. Spojrzał jej głęboko w oczy i dodał: „To miejsce jest dla mnie święte… moje sanktuarium. Kyle nigdy nawet nie widział tego miejsca. Na jakimś głębokim, intymnym poziomie jego słowa ją poruszyły… nie wiedziała dlaczego, ale instynkt kazał jej mu zaufać. Brakowało jej słów i mogła jedynie kiwnąć głową na znak zrozumienia. Ian westchnął ciężko i otworzył drzwi, odsuwając się na bok, żeby przepuścić Shaya obok siebie. Shay niepewnie wszedł do pokoju… natychmiast uderzył go ogrom. Ian wszedł za nią… machnął ręką i natychmiast ogromne kandelabry ożyły, a pokój rozświetlił płonący ogień. Otaczały ją ściany z litej dębowej boazerii, ozdobione średniowiecznymi sztandarami w kolorze zielonym, obszytymi srebrem, z czarnym gryfem wzniesionym do tyłu i machającym przed sobą powietrzem. Na końcu pomieszczenia znajdował się ogromny kamienny kominek, a nad nim skrzyżowano dwa ogromne miecze z tarczą. Na ścianach wisiały różne gobeliny wraz z inną bronią… maczugami, lancami i innymi mieczami o różnej długości i grubości. Na środku pokoju znajdował się stary drewniany stół, część zwęglona, ​​ale w większości nienaruszona, po obu stronach znajdowały się ławki, pośrodku stołu stały dwa srebrne i szklane kielichy, a blask ognia odbijał się od srebra. Shay spacerował po pokoju… podziwiając wszystko. Długo patrzyła na zbroję wypolerowaną na wysoki połysk, a obok niej znajdowała się piękna suknia przechowywana w szklanej gablocie. Sukienka była na manekinie… piękna, ciemnofioletowa suknia z koronkowym stanikiem w kolorze zielono-srebrnym, ozdobionym wykończeniami spódnicy i długimi, drapowanymi rękawami. Przycisnęła dłoń do szyby... Ogarnęło ją dziwne uczucie zażyłości. Chodziła po pokoju...dochodząc do ogromnego obrazu olejnego. Przyglądała mu się długo… przyglądając się przystojnemu rycerzowi i jego pięknej damie u jego boku… ubranej w tę samą sukienkę, która znajdowała się w walizce. Ian patrzył na nią, gdy chodziła po pokoju i stanął obok niej, gdy patrzyła na obraz. Odwróciła się w jego stronę, kładąc dłoń na jego ramieniu, ze łzami w oczach. „To byłeś ty… y-ty, zanim… zanim zostałeś… wampirem” – szepnęła. Ian był zbyt zduszony, żeby mówić… jedyne, co mógł zrobić, to kiwnąć głową. „I to był ten mnie, którego kochałeś… którego poślubiłeś i zostałeś swoją damą?” - płakała, a łzy zaczęły spływać jej po policzkach. Ian zamknął oczy, chwycił jej dłoń i delikatnie ścisnął ją w swojej. „Tak” szepnął, „to był nasz portret ślubny”. Shay położyła czoło na jego ramieniu i szlochała… Otoczył ją ramionami, gładził jej włosy, próbując ją uciszyć. Wyprowadził ją z pokoju, zamknął drzwi i odprowadził z powrotem do sypialni.
Zanim dotarli do pokoju, Shay się uspokoił. Ian leżał na łóżku i trzymał ją blisko siebie. Nic nie mówiąc, po prostu dając jej czas… popchnął ją za daleko i teraz bał się, że może ją stracić… po raz kolejny. Shay miała głowę na jego piersi, ale jej twarz była odwrócona, ukryta przed nim. „Opowiedz mi, co się stało po tym obrazie” – szepnęła… prawie jej nie usłyszał. Westchnął. „No cóż… wojna przyszła na obrzeża kraju. Zostałem wysłany, aby przewodzić, zgodnie z moim powołaniem. Walczyliśmy z obcymi najeźdźcami. Któregoś wieczoru, gdy wracałem do obozu z innym rycerzem, wpadło w zasadzkę coś, co wyglądało jak mężczyźni. Szybko przekonaliśmy się, że nie. Walczyliśmy ciężko, ale pokonali nas… nawet bez broni. Szybko wyssali wodę z mojego przyjaciela i prawie mnie wykończyli, ale złapałem tego i błagałem o życie… bo musiałem wrócić do domu, do ciebie… Nie mogłem cię zostawić samego na świecie” – wyjaśnił, jego głos zdławił się od emocji. „No cóż, zlitował się i zaoferował mi sposób na życie. Powiedział, że mogę żyć, ale będzie to miało swoją cenę. Poczułam, że umieram… ​​Nie wydawało mi się, żeby było inaczej. Więc zgodziłam się, nie rozumiejąc, co miał na myśli” – złość sprawiła, że ​​głos Iana stał się ostry. „Nieznajomy rozciął sobie nadgarstek, wypływała z niego ciemna krew. Zaproponował mi to… zachęcając, żebym się z niego napił. Otworzyłam usta, pozwalając, aby jego krew wypełniła moje usta, przełykając… starając się nie wymiotować. Wtedy poczułam rozdzierający ból… jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Wiłem się na ziemi, wyjąc w noc. Obcy znikają w ciemności, pozostawiając mnie cierpiącego. Aż do rana nie wiedziałam nic więcej… światło było nie do zniesienia… paliło. Pobiegłem do najbliższej jaskini i poczekałem aż zapadnie noc. Kiedy wróciłem do obozu, niedługo zaczęły się plotki o moim dziwnym zachowaniu… a jeszcze mniej czasu minęło, zanim uciekłem z obozu” – głos Iana był zasmucony, gdy kontynuował: „Zniechęcony wróciłem do domu, nie jestem pewien, jak byś zareagował… nie jestem pewien siebie. Jednak kiedy tam dotarłem… nic nie było. Nasz dom doszczętnie spłonął… pola spłonęły, nie zebrano plonów… zwierzęta zabite w stodołach… zamordowana służba – zakrztusił się i szlochał, kontynuując – i… i… znalazłem cię m-mruku-zamordowanego w naszym łóżku. Teraz rozpłakał się… przypominając sobie horror powrotu do domu. Leżeli tam razem… trzymając się nawzajem… pocieszając się nawzajem. Shay odwróciła głowę w jego stronę… pocałowała go delikatnie w policzek, patrząc mu w oczy. „Zrób to, Ian… spraw, żebym cię polubił. Chcę być z tobą na zawsze." Ian zamknął oczy. „Nie wiesz, o co prosisz”. „Wiem, że cię kocham… i to jedyny sposób” – powiedziała. „Proszę, Ianie… proszę, chcę być z tobą”. Pocałowała go ponownie… pilnie, namiętnie… obejmując go ramionami. Przyciągnęła go do siebie… a on natychmiast zareagował na jej żarliwe uwagi. Szybko zdjęła z niego spodnie i wyplątała się z koszuli, którą miała na sobie. Przewrócił się na nią...przyciskając ją do łóżka, chwytając za majtki i wyrywając je z ciała. Miał wrażenie, że jego skóra płonie, a jedynym sposobem, aby go ugasić, jest jej wnętrze. Jęknął, gdy brutalnie ją wbił, słysząc jej krzyk. Uciszył ją w jedyny znany mu sposób… zacisnął brutalnie swoje usta na jej ustach, wpychając język do jej ust, zasysając jej oddech. Zaczął wsuwać się w nią mocniej i głębiej, trzymając ręce na jej biodrach… chwycił ją mocno, a ona oplotła go nogami w talii… spotykając się z nim pchnięcie za pchnięciem, owijając ramiona wokół jego szyi. Odwróciła głowę na bok… odsłaniając mu gardło, sapiąc i powiedziała: „Zrób to, Ian… rób to z miłością”. Pochylił się w jej stronę… wahał się przez chwilę, aż poczuł zachęcające szturchnięcie jej ramion… obnażył zęby i zatopił kły głęboko w jej żyłach, jednocześnie pchając do przodu, wbijając w nią całą długość swojego sztywnego kutasa. Jej ciało drgało pod nim, gdy ją pił… podskakiwała i napinała się… walczyła, by pozostać przy życiu. Trzymał ją mocno, gdy słabła… kiedy poczuł, jak jej ciało się rozluźnia, rozciął dłoń i przyłożył ją do jej ust. „Pij moją miłość… pij i żyj ze mną wiecznie” – szepnął. Shay ledwo mogła otworzyć usta, ale ssała słabo… pobierając niewielkie ilości jego krwi i przełykając. Ian zachęcał ją, żeby piła więcej… wchodząc i wychodząc powoli. Całe jego ciało drżało z oczekiwania, gdy czekał na skutki swojej wampirzej krwi. Nagle to się stało… Shay chwycił go… drapiąc i ściskając; krzyczała, podskakiwała i wiła się na szczycie pomiędzy agonią a przyjemnością. Ian znów zaczął wsuwać się w nią głęboko… im bardziej walczyła o życie, tym bardziej był podniecony. Stęknął przy każdym wysiłku… próbując trafić w sam rdzeń jej istoty… ostatnim mocnym pchnięciem krzyknął z uwolnieniem, gdy poczuł, jak jego kutas drga i eksploduje… pulsując puls za impulsem gęstej spermy głęboko w niej. Shay opadła na łóżko… wyczerpana transformacją, której przechodziło jej ciało i niesamowitym pieprzeniem, jakie właśnie zrobił jej Ian… pozwoliła, by pochłonęła ją ciemność… i odpłynęła w zapomnienie. Ian przykrył jej ciało na łóżku i wczołgał się obok niej, przytulając jej ciało do swojego… wiedząc, że odtąd… on i Shay już nigdy nie będą rozdzieleni… nigdy więcej.

Podobne artykuły

Ciche interludium

Stoję u stóp stołu, obserwując cię z uwagą. Cisza sieje spustoszenie w twoich i tak już nadmiernie pobudzonych zmysłach. Moje oczy przesuwają się po twojej twarzy, zauważając lekkie rozchylenie twoich ust, bruzdę między brwiami i rozszerzanie się twoich nozdrzy, wszystkie oznaki twojej podwyższonej świadomości. Mój wzrok krąży po mięśniach twoich ramion, naciągniętych i napiętych, do skórzanych mankietów wokół każdego nadgarstka, połączonych ze sobą i przytrzymywanych nad twoją głową pojedynczą pętlą. Chociaż mogę podążać za smyczą tylko do krawędzi stołu, wiem, że po zniknięciu z mojego pola widzenia, gruba czarna lina owija się z powrotem pod długość stołu i rozdziela się na...

2.1K Widoki

Likes 0

Dzielenie się Kate

– Chcesz jeszcze drinka? – Nie, dziękuję stary – odpowiedziałam lekceważącym machnięciem ręki. – Myślę, że skończyłem na noc. Daj spokój! Ryan prowokował. „Nie bądź cipą!” Zaśmiałem się tylko i potrząsnąłem głową na upór mojego przyjaciela. „Dobrze” – odpowiedziałem z determinacją. „Ale tylko jeśli Kate też taką ma”. Ryan przekrzywił głowę w kierunku swojej dziewczyny, która siedziała na kanapie obok mnie, z nogami podciągniętymi pod ciało. Wyraz jego twarzy zdradzał, że pragnie, abyśmy wszyscy trzej kontynuowali naszą noc picia. – Oooo dobrze – powiedziała Kate, przewracając oczami w udawanym oporze. – Myślę, że możemy mieć jeszcze jedną. Patrzyłam podejrzliwie, jak Ryan...

989 Widoki

Likes 0

Tata mojego przyjaciela 8

Następny dzień był jak zwykle normalny. Chodziłam z Jeanette do szkoły, a po oddziałach uczyłyśmy się w jej pokoju, ale oczywiście oboje mieliśmy na głowie coś innego, co można by umieścić pod hasłem „Niegrzeczne”, jeśli wiesz, co mam na myśli. Czy naprawdę się masturbowałeś, kiedy nas obserwowałeś? Zapytałam. Tak, było naprawdę cholernie gorąco. Mam na myśli, że orał cię jak szalony. Jestem zaskoczony, że sąsiedzi na nas teraz nie narzekają. Mam na myśli, patrząc na ciebie, nie mam pojęcia, że ​​tak jęczałaś dużo kiedy uprawiałaś seks. Cholera moja pani, gdybym nie wiedziała lepiej, powiedziałabym, że byłaś Wonder Woman – odpowiedziała Jeanette...

2.3K Widoki

Likes 0

Sekretny pokój hotelowy

W ramach mojej pracy raz w miesiącu muszę podróżować do siedziby głównej w Londynie. To zupełnie bezsensowna podróż, ale uszczęśliwia szefów i daje mi możliwość oglądania moich programów na Netflixie w pociągu jadącym z Newcastle. Mam fajną rutynę, w której łapię pociąg po pracy, jestem w Londynie o 8 i idę ulicą do mojego hotelu w samą porę na posiłek i kilka piw. Robię to od tak dawna, że ​​znam cały personel i to jest jak mój drugi dom. Mam rutynę i wszystko idzie gładko, czyli do tego wyjazdu! Muszę się zameldować jak zwykle, ale mojej rezerwacji tam nie było! Coś...

1.1K Widoki

Likes 0

Czas na moich rękach Ironia Część III

Czas na moich rękach Ironia Pt 3 Spacerowałem po biurach i podziwiałem wszystkie kobiety, które pracowały tutaj w biurach korporacji. Data 3 czerwca 1881 Dziś miałem 16 lat nic wielkiego odwiedziłem na tyle, że każdy wiedział kim jestem. Byłem w drodze do zarządu, gdzie miałem się spotkać z moim prezesem i wiceprezesami. Wszedłem do sali posiedzeń i wszyscy wstali. Podszedłem do szczytu stołu i skinąłem na wszystkich, aby usiedli. dalej stałem. „Wbrew temu, co mogliście usłyszeć, nie planuję wprowadzania hurtowych zmian. Obserwowałem i przeczytałem wszystkie i mam na myśli wszystkie umowy i raporty, w tym raporty z audytu. Ale nie będę...

983 Widoki

Likes 0

Wszyscy oglądają

Po latach z facetem, który nie mógł zaspokoić moich potrzeb, byłam tak napalona, ​​że ​​​​tylko o seksie mogłam myśleć. Mam szalonego królika, którego często się przyzwyczaja, ale nadal nie jest tak dobry jak człowiek. Któregoś dnia byłam na studiach, pojawił się nowy dzieciak i o mój Boże, byłam taka mokra i napalona od samego patrzenia na niego. Miał idealne niebieskie oczy, długie blond włosy i mięśnie, za które można umrzeć. Ku mojej radości wiedział bo usiadł obok mnie i powiedział cześć, ok. Jedyne co udało mi się wymamrotać to: „Jesteś pewien”. Położył rękę na mojej nodze i zaczął wsuwać ją pod...

826 Widoki

Likes 0

Rodzinna zabawa_(4)

Linc Walker zaparkował swojego wieprza przed zniszczoną przyczepą stacjonarną, odrzucił do połowy wypalonego papierosa i wszedł do zagraconej kuchni-salonu dwudziestopięcioletniej przyczepy!!! „Ktoś tutaj”, krzyknął w ciszy, „hej, Linda, już jesteś w domu!?!” „Głupia cipa”, mruknął do siebie, otwierając lodówkę, by złapać piwo, „gdyby kiedykolwiek była na czas, byłby to pieprzony cud”, zanim zaciągnął się mocno z butelki z długą szyjką!!! Był już prawie gotowy osiąść przed telewizorem, kiedy usłyszał śpiew dobiegający z łazienki na drugim końcu przyczepy!!! Udał się do drzwi łazienki i po lekkim stuknięciu i braku odpowiedzi, otworzył je z trzaskiem i usłyszał, jak woda z prysznica uderza o...

1.8K Widoki

Likes 0

Japoński zespół gimnastyczny dla dziewcząt Pt 2

Następnej nocy po pracy zadzwoniłem do pokoju dziewczynki. Cześć... czy to Yukiko? - To jest Gordie. Zastanawiałem się, czy wy dziewczyny nic nie robicie, czy nie chciałybyście dziś wieczorem wyjść. - To on! On chce podejść! Usłyszałem, jak Yukiko podekscytowana szepcze do swoich współlokatorów. - Tak! Bardzo chcielibyśmy cię zobaczyć. Chciałbyś teraz podejść? Słuchaj, może najpierw pójdziemy na kolację? Może pospacerujemy trochę po mieście. „Brzmi bardzo ładnie. Bardzo by nam się to podobało”. Świetnie. Odbiorę cię za pół godziny, dobrze? Dziewczyny, jak typowe nastolatki, były chętne do seksu, ale mając dwadzieścia kilka lat nauczyłam się wartości spędzania czasu z rzeczami i...

1.5K Widoki

Likes 0

Marynarka Becky część 4

Rozdział 4 Minęły prawie 2 miesiące od mojej randki z Becky, która okazała się prawdopodobnie najbardziej niesamowitą nocą w moim życiu. Siedziałem w dymnej chacie w pracy, ciesząc się przerwą od zgiełku środowej zmiany, kiedy zadzwonił mój telefon. Sprawdziłem wywołany identyfikator i zobaczyłem, że to Becky. Cześć Hej ty Co słychać? „Nic, po prostu pomagam na farmie przyjaciół i pomyślałem, że zrobię sobie przerwę i zadzwonię do ciebie. Jak idzie praca?” „Idzie. Byłem dzisiaj trochę zajęty, ale nic, z czym bym sobie nie poradził. Co robisz wieczorem?” Prawdopodobnie Smokey's. Będziesz tam? - Na chwilę, ale nie mogę zostać zbyt długo, bo...

1K Widoki

Likes 0

Miłość do Parku Wodnego część 4: Niezręczność

Uwaga: To jest kontynuacja mnie i Marka. Śpi tuż obok mnie, jak to poprawiam, byłem na plaży na wakacjach :) Po tamtej nocy na łódce ja hadnt zobaczyłem dużo Marka. Pojechaliśmy na wyspę, biwakowaliśmy przez kilka dni, uprawialiśmy mnóstwo namiętnego seksu, a potem wróciliśmy do domu. Ale był powód długiej ciszy między nami, po przybyciu do jego kabiny wszystko się rozpadło. kiedy my dostaliśmy ich ja zostawy dla kabiny wziąć prysznic. Kiedy wyszedłem, poszedłem do salonu i zastałem go wykrwawiającego się z ręki do zlewu. Podbiegłam do niego i próbowałam mu pomóc, ale on mnie odepchnął. „Co się stało, chcę pomóc!”...

1K Widoki

Likes 0

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.