Zastrzeżenie: nie posiadam Pokemona, żadnych postaci i Pokemonów tam. Wiesz, żeby zakryć mój tyłek na wszelki wypadek. Lepiej dmuchać na zimne.
Uwaga autora: Dziękuję wszystkim osobom, które przeczytały pierwszy rozdział.
Ten rozdział był o wiele dłuższy, niż się spodziewałem. Cieszyć się!
––––––––
„Drogi Mikołaju,
To twoja siostra Julian! Wysłałem ten list przez Taillow, ponieważ był szybszy i pogratulowałem ci przejścia przez Akademię Pokemonów! Tata mówi, że na egzaminach poszłaś strasznie…”
„Nie zrobiłem tak źle. Przynajmniej zdałem… Nicholas narzeka, kontynuując czytanie listu, który został mu upuszczony, gdy tylko wyszedł na słońce z Viridian Forest, Aisha depcze mu po piętach.
„Tata powiedział mi też, że dał ci tego Absola, który wyhodował. Miły. Słyszałem, że Absol są świetne dla podróżujących trenerów Pokemonów ze względu na ich zdolność do wyczuwania klęsk żywiołowych. Sugeruję trzymanie Absola z dala od Pokeballa, chyba że jest to straszna sytuacja awaryjna, zwłaszcza podczas przechodzenia przez jaskinie i takie tam! Cóż, odpisz mi, kiedy będziesz miał okazję!
Kochanie, Julianie.
PS Jutro noc jest pełnią księżyca. Proponuję odszukać Clefairy na Mt. Moon, ponieważ prawdopodobnie jesteś blisko tego obszaru. Wiem, jak kochasz rzadkie Pokemony. Powodzenia!'
Starsza siostra Nicholasa, Julian, była od niego o cztery lata starsza i była na dobrej drodze. Po podbiciu zarówno Kanto, jak i Johto w ciągu zaledwie czterech krótkich lat, nie było niespodzianką, że znajdowała się teraz w górnej części trenerów Pokemonów walczących o status mistrza w Hoenn. Cóż, poza Elitarną Czwórką i obecnymi Mistrzami, Julian był prawdopodobnie w pierwszej pięćdziesiątce. Z pewnością była nie lada rywalem.
Zawsze była konkurencyjna, przypomniał sobie Nicholas. Zawsze nosiła długie i proste brązowe włosy, które spływały po jej tyłku. Kochała swoje włosy i prawdopodobnie pozwoliłaby, by urosły jej do stóp, gdyby ich ojciec nie zasugerował, by nosiła włosy do pasa. Podobnie jak Nicholas, Julian również dzielił orzechowe oczy przekazywane rodzinie przez wiele pokoleń.
Wyjmując z plecaka długopis, Nicholas zapisuje krótką notatkę na odwrocie listu:
– Dzięki za wskazówkę, Julianie. Po uderzeniu w Pewter Gym udam się na Mt. Moon, na pewno spróbuję odebrać Clefairy, gdy będę w okolicy. Jak idzie twoja podróż?
Po przywiązaniu listu z powrotem do Taillowa, Nicholas uwalnia go, pozwalając mu wzbić się z powrotem w niebo w kierunku, z którego przybył. Wtedy zdał sobie sprawę, że to Julian’s Taillow, i spogląda na Aishę, wzruszając ramionami. „Wydaje mi się, że nie miała jeszcze czasu, aby go rozwinąć”.
––––––––
Pewter City tętniło życiem od zgiełku ludzi wykonujących swoje codzienne obowiązki. Muzeum, które niedawno zostało ponownie otwarte w ciągu ostatnich kilku miesięcy po remoncie, jest zajmowane przez kilku zwiedzających, choć wielu z nich to tylko podróżnicy. Siłownia i Muzeum to nieliczne budynki, które stoją stosunkowo nieodwiedzane, a budowę słychać w oddali.
„Budynki mieszkalne i rzeczy. Pewter City zaczęło się szybko rozwijać, a ludzie osiedlają się tutaj szybciej, niż jesteśmy w stanie zbudować. Inżynier rozmawia z parą, co do której Nicholas, jak przypuszcza, zamierza osiedlić się w Pewter City. Podsłuchiwanie jest złe, ale przynajmniej oszczędza mu kłopotu z pytaniem. – Minie jeszcze trochę, zanim skończymy.
Jednak prawdziwą atrakcją dla Nicholasa jest sala gimnastyczna Pewter City, która jest otwarta dla wszystkich trenerów, którzy są wystarczająco pewni siebie, by rzucić wyzwanie jedynemu użytkownikowi. Tam właśnie kieruje się pierwszy, otwierając drzwi i wchodząc do środka. Aisha podąża za nim, zerkając z zaciekawieniem na lewo i prawo. Arena, w przeciwieństwie do reszty budynku, wykonana jest niemalże konkretnie ze skał. Wygląda bardziej na to, że zbudowali arenę wokół dużego kwadratowego kawałka skały, niż faktycznie ją zbudowali.
— Tylko tutaj dzień po przybyciu do Viridian? Twój tata nie kłamał, kiedy powiedział, że będziesz tu tak szybko. Rozbrzmiewa głos z całej areny. Spiczasty, brązowy Brock wchodzi na teren, krzyżując ręce na piersi. „Myślisz, że masz wystarczająco dużo doświadczenia ze swoim Pokemonem, aby mnie pokonać?”
„Cóż, tylko jeden sposób, aby się dowiedzieć”. Nicholas uśmiecha się, wyciągając z pasa normalnego Pokeballa.
"Dobrze więc. Przyjmuję twoje wyzwanie. Po dwa Pokemony, ostatni stojący Pokemon jest zwycięzcą. Geodude, idź!” Brock woła swojego pierwszego Pokemona, pływający, uzbrojony kamień pojawiający się w blasku czerwonego światła z Pokeballa, unoszący się nad ziemią, przeciwstawiając się konwencjonalnej fizyce.
„Weedle, chodźmy!” Nicholas przywołuje swojego pierwszego Pokemona, swojego własnego, znacznie mniejszego typu Bug, który pojawia się w podobnym blasku czerwonego światła. Weedle spogląda w tę stronę, w tamtą stronę, a następnie spogląda przez arenę na swojego przeciwnika. Następnie odwraca się i wraca do swojego trenera.
Nicholas pociera kark. „Chodź, Weedle. Mieliśmy już trochę praktyki w lesie, więc przynajmniej spróbuj, dobrze?
Z obawą Weedle odwraca się i wraca. – W porządku, Weedle. Zacznijmy najpierw. Trujące Żądło!”
Seria fioletowych żądeł wystrzeliwuje z jednego dużego żądła na głowie Weedle'a, chociaż Geodude prawie się nie wzdryga. „Zakończmy szybko jego pierwszego Pokemona. Przybory!" Brock rozkazuje, Geodude porusza się z zaskakującą prędkością jak na skałę.
„Przeczołgaj się między szczelinami w skale i unikaj tego!” Nicholas rozkazuje, Weedle preferuje ten sposób działania, ponieważ nie waha się to zrobić, przeciskając się przez szczeliny w skale i znikając. Geodude uderza w ziemię, gdzie kiedyś był Weedle, toczy się i podnosi z powrotem do pływaka, rozglądając się po arenie.
„Przeczołgaj się pod Geodude i przygwoździj go do podłogi Strzałem Strunowym! Jeśli nie zdołamy go pokonać siłą, pokonamy go, zatrzymując go w jego śladach!”
Wybuch jedwabistego materiału przypominającego pajęczynę wystrzeliwuje z pęknięć w skalistej podłodze, powodując zaskoczenie Geodude'a, ale ten moment wahania zmusza Geodude'a do pójścia na podłogę. Na początku Geodude nie ma problemów z przedzieraniem się przez sieć, ale pojawia się ich więcej, szybciej niż Pokemon może z niej wyrwać. Wkrótce Geodude jest tylko kłębkiem pajęczyny na podłodze, poruszającym się lekko.
"Imponujący! Naprawdę jesteś dumny ze swojego taty, pokonując mojego Geodude'a tylko Weedlem. Wygrywasz pierwszą rundę pod względem technicznym”. Brock woła, zwracając Geodude'a. Światło odczytu piłki przebija się przez taśmę i przywołuje Geodude'a, zmuszając taśmę do zapadnięcia się na siebie, gdy jej pasażera już nie ma. Zdając sobie z tego sprawę, Weedle wychyla głowę ze skał i czołga się z powrotem w kierunku Nicholasa.
"Dobra robota. Jesteś silniejszy niż wyglądasz, Weedle. Powrót!" W blasku czerwonego światła Weedle znika w Pokeballu. "Aisza. Idź i poznaj jego następnego Pokemona. Uśmiecha się, Absol nie tracąc czasu wyskakuje na arenę, gotowa do swojej pierwszej większej bitwy.
„Onix! Udać się!"
Skalny wąż pojawia się w dużym blasku czerwonego światła, wpatrując się w swojego mniejszego przeciwnika, chociaż wydaje się, że Aisha nie jest zbyt zniechęcona różnicą wielkości. – Uderz pierwszy, Aisho! Słaby atak!"
Aisha znika, tylko po to, by podejść bliżej, uwalniając wybuch ciemności, gdy zbliża się do zaciekłego ciosu, zaskakująco silnego jak na o wiele mniejszego. Wydaje się, że nawet Onix nie może uwierzyć w zaciekłe uderzenie, gdy spada na ziemię z szeroko otwartymi oczami. – Przyjmowałeś ciosy mocniejsze niż to, Onix. Trzęsienie ziemi, teraz!”
„Nie pozwól mu! Użyj mnie najpierw, Absol!”
Te małe sztuczki wrodzone w Aishę okazują się korzystne, ponieważ Absol wyskakuje w powietrze tylko po to, by wylądować i wywołać fale uderzeniowe z tak delikatnego lądowania. Ziemia wydaje się falować, a kamień wokół Onixa wystaje w górę, zmuszając niemożliwie ciężkiego Onixa wysoko w powietrze, tylko po to, by opaść z powrotem, wirując w jego oczach.
Nawet Nicholasowi trudno jest utrzymać się na nogach.
––––––––
„Zgadnij, że twój tata miał rację, nie lekceważąc cię, ale nie myśl, że będzie ci łatwiej z Misty. Proponuję, abyś spędził dużo czasu na treningach w Mount Moon. Brock oferuje, obserwując, jak Nicholas odkłada swoją pierwszą odznakę do bagażnika zaprojektowanego, aby zapewnić bezpieczeństwo odznakom.
„W każdym razie zamierzałem tam zostać przez kilka dni”. Mikołaj kiwa głową. "Trzymaj się."
Z pierwszą odznaką w ręku następnym przystankiem było stacjonarne Centrum Pokemonów. Opuszczając salę gimnastyczną, Nicholas poświęca chwilę, by spojrzeć na Aishę, która rzuca mu zadowolone spojrzenie. „Jesteś po prostu pełen niespodzianek, prawda?” – pyta, uśmiechając się, pocierając głowę Absola. Centrum Pokemonów jest umiarkowanie zajęte, trenerzy Pokemonów dopiero rozpoczynający swoją podróż opowiadają o swoich marzeniach, oczekiwaniach. Na wystawie było wiele początkowych Pokemonów, od Piplups po Bulbasaurs i Cyndaquil, wielu trenerów z wielu różnych regionów wydaje się przyjeżdżać do Kanto, aby rozpocząć swoją podróż.
Co denerwuje Mikołaja. Wiedział, że jest wielu ludzi, którzy ukończyli Akademię, ale łatwo zapomnieć, że o wiele więcej kończy szkoły na całym świecie, a jeszcze więcej decyduje się nie pozostać na swoich wyspach. Idąc do lady, przywołuje Aishę do jej Pokeballa, zanim przekazuje je pielęgniarce.
„Więc, jaki masz poziom licencji?” Pyta głos.
Nicholas zerka na dźwięk głosu. Rudowłosa, zielonooka kobieta wpatruje się w niego. "Mówisz do mnie?"
– Nie, facet za tobą. Tak ty! Jestem ciekawy. Wydajesz się inny od młodszych trenerów tutaj. I po krótkiej przerwie… „Och, nie chciałem być niegrzeczny. Jestem Krystyna. Z K.”
– Chyba miło cię poznać. Mam licencję na poziom brązowy. Mikołaj oferuje. „Mam niskie wyniki na egzaminach końcowych, więc wziąłem to, co mogłem dostać. Akademia jest przesadzona-“
– Poszedłeś do Akademii? Oczy Kristiny rozszerzają się, wpatrując się w niego. „Musisz być naprawdę mądry! Masz już swoją Odznakę Głazową?
"Tak."
"Niesamowity! Wciąż robię trzecią próbę. Moja Torchic ma takie trudności z pokonaniem Onix Brocka, że po prostu nie wiem, co robić… – Wzdycha, wyglądając na nieco rozczarowaną. „I pokonałeś go swoim…?”
"Pierwsza próba." Mikołaj prawie boi się o tym wspomnieć.
"… Naucz mnie."
"Co?"
"Naucz mnie. Chcę poznać twoje sekrety!” Kristina nalega, zbliżając się do niego.
„Sprawiasz, że brzmi to, jakbym był jakimś mistrzem trenerskim. Właśnie rozpocząłem swoją podróż”. Nicholas mruczy. „Poza tym to nie jest tak, że moja edukacja stawia mnie na czele czy coś takiego…”
"Proszę?"
Nicholas potrząsa głową, odwracając się, gdy słyszy ruch w pobliżu, tylko po to, by odkryć pielęgniarkę z dwoma Pokeballami. „Nie mogę cię niczego nauczyć. I tak masz zły mecz. Co jeszcze masz?"
“Po prostu Torchic ..”
„Dlaczego nie łowić ryby typu wodnego? Powinno być dużo Magikarp lub Goldeen na tych wodach... - radzi Nicholas, kładąc jednego Pokeballa na pasie i wypuszczając Aishę z drugiego. Absol rozciąga się, znacznie szczęśliwszy poza Pokeballem niż w środku, spoglądając z ciekawością na Kristinę.
Oczy Kristiny znów się rozszerzają na widok Absola. „Teraz wiem, że jesteś kimś wyjątkowym. Masz ABSOL! To takie… rzadkie!”
– Chodź, Aisho. Nicholas przywołuje Absola i wychodzi za drzwi. Kristina podnosi wzrok dopiero, gdy para wychodzi, i wzdycha. „Moje szczęście wkrótce się odwróci...”
––––––––
Z górą Księżycową w oddali wydawało się, że jego ostatnie miejsce docelowe znajduje się w niewielkiej odległości. Gdy słońce zachodzi szybko, Nicholas w szybkim tempie pracuje nad rozbiciem namiotu, zanim zrobi się zbyt ciemno, by go zobaczyć. Aisha leży w trawie na poboczu drogi prowadzącej w góry, obserwując swojego mistrza z pewną dozą rozbawienia i ciekawości, zwłaszcza z powodu tego, jak szalony wydaje się być.
Namiot przymocowany do ziemi i gotowy w samą porę, Nicholas wyciąga latarkę i włącza ją, dwukrotnie sprawdzając namiot, aby upewnić się, że został prawidłowo ustawiony, ale gdy gasi latarkę, ciężka postać ciągnie go do góry. grunt. „Uf…! Trochę wcześnie na to, nie sądzisz, Aisho…? – pyta, wiedząc, że to ona, po prostu liżąc jego szyję i twarz.
Wiedząc, że najlepiej nie kłócić się ze znacznie silniejszym Pokemonem, Nicholas delikatnie odpycha ją od niego i ściąga koszulę. Lekki, przechodzący wiatr daje mu zapach, który już zna, ciepło jego Absola. Chociaż ledwo potrafi dostrzec Aishę w świetle księżyca, i tak ściąga spodnie. „Jesteśmy w połowie trasy, Aisho, więc spróbujmy zrobić to qui-ahh…!”
Aisha wydaje się nie marnować czasu. Jeśli raz zadziałało na jej mistrza, prawdopodobnie nie zawiedzie po raz drugi. Ten nieco szorstki język dociera do stale twardniejącego trzonu i, gdy jest wystarczająco twardy, bierze go do ust. Drży, zamykając oczy i powoli torując sobie drogę do siedzenia, opierając się na rękach. Pozwala swojemu Absolowi działać jej magią, cicho dysząc. „Wciąż nie mogę uwierzyć, że zrobiliśmy to za pierwszym razem, a mam jeszcze cztery noce tego…”
Jednak ta noc dopiero się zaczynała.
Kiedy ciepłe, wilgotne usta przestają ssać, Nicholas wie, że jest gotowa na przyjęcie. Zapach, zwykle przytłaczający, jest tylko trochę silniejszy, gdy unosi go wiatr. Upada na kolana, a Aisha powoli unosi zad w powietrze, oferując wszystko swojemu panu. Kiedy nie waha się zanurzyć w niej głęboko, Aisha płacze z przyjemności. “Absoll ..!”
––––––––
„Och, jest tak ciemno. Dlaczego nie przyniosłem latarki? Kristina pyta tylko o swoją Torchic, która ledwo wytwarza wystarczająco dużo płomieni, by mogła zobaczyć swoje najbliższe otoczenie, i to tylko przez krótki czas. Chociaż, gdy przechodzi przez nią bryza, może wyczuć w tym coś innego. Nie może położyć na nim palca, ale pachnie jak rozwodniony miód.
Torchic Kristiny wydaje się nagle polubić, odwracając się od ich prostego spaceru w kierunku zapachu. Kristina mruga i mówi cicho do swojej Torchic. "Czym jesteś..." Widzi namiot w oddali, a kiedy łapie swoją Torchic, bierze ją w ramiona, choć lekko się szarpie. Światło księżyca sprawia, że wszystko jest trochę lepiej widoczne, ale widzi tylko dwa kształty poruszające się w pobliżu namiotu.
Następnie… „Absooll…!”
Nagle Kristina rozumie. Ten trener, którego spotkała wcześniej tego dnia, ten, który nigdy nie zadał sobie trudu, by podać jej swoje imię, ten z Absolem… łączyli się w pary. To wyjaśnia dziwny zapach, dziwne zachowanie Torchic i wezwania przypominające przyjemność. Odwracając się plecami do celu, wraca Torchic do Pokeballa i powoli przesuwa się między drzewa wzdłuż krawędzi trasy. Byłoby to idealne miejsce, aby uzyskać punkt widokowy i zobaczyć, co się właściwie dzieje.
––––––––
Czując, jak ciasne, mokre ściany cipki Aishy tak mocno ściskają jego kutasa, Nicholas musi się z niej wyciągnąć, gdy dochodzi, aby uniknąć zrobienia tego samemu. Znowu powoli podnosi się na kolana, ale to tylko kwestia czasu, zanim Aisha wyzdrowieje, odwracając się, by lizać i ssać te same soki, którymi smarowała sztywnego intruza. Nicholas znów jęczy cicho na uczucie szorstkiego języka, ale Aisha wkrótce odwraca się i znów mu się ofiarowuje.
– Jesteś… nienasycony, wiesz o tym? Spodnie Nicholas, na które Aisha odpowiada miękkim, niemal uwodzicielskim „Absoolll..”
Nicholas ponownie rusza do przodu i przyciąga ją do siebie, ponownie zanurzając swojego kutasa głęboko w niej.
––––––––
Patrząc z bliska na akcję, Kristina czuje się mniej zniesmaczona tym aktem i bardziej podniecona. Pomysł, by Nicholas tak rażąco krył się z Absolem, sprawił, że stała się mokra, więc przyzwyczaiła się usiąść, ale nadal mogła przynajmniej ich zobaczyć. Podciąga spódniczkę, odsuwa majtki na bok i po prostu przechodzi do sedna. Długie palce zaczynają głaskać jej fałdy, przesuwając je do tej wrażliwej małej perły, pocierając ją palcami w kółko, tak jak lubiła to robić.
Nie mogła nic poradzić na to, że poczuła się trochę zazdrosna, widząc, jak starszy trener uderza w swojego Absola, starając się z całych sił nie jęczeć zbyt głośno. Każdy jęk, który mu ucieka, powoduje, że jej cipka drży, wysyłając przez jej ciało wstrząs rozkoszy, o którym nigdy nie sądziła, że jest to możliwe. Wiedziała, że jeśli tak będzie dalej, to osiągnie szalony orgazm. Jednak bez względu na wszystko, jej oczy były skierowane albo na Nicholasa, albo na to, gdzie Absol i trener byli ze sobą połączeni.
„Żałuję, że to ja bym pieprzył…”
––––––––
Zarówno Pokemon, jak i trener, nie zwracając uwagi na kobietę masturbującą się do swojego zakazanego aktu, Nicholas po raz drugi wysuwa się z Aishy, wracając do siedzenia. Z pomrukiem rozczarowania Aisha wstaje i cofa zad. Wiedząc, że nie podda się, dopóki nie przyjdzie, Nicholas po prostu poddał się swojemu Pokemonowi, chwytając podstawę jego trzonu wystarczająco długo, by mogła się na niego nadziać. Opierając się ponownie na dłoniach, pozwala Aishy pchnąć się pod nim pod kątem, który wydaje się sprawiać, że drży z pożądania, uwalniając niekontrolowane okrzyki przyjemności.
„Och, Boże…” Nicholas płacze z radości, uwalniając kolejne wybuchy gęstych, gorących nasion w głąb łona Aishy. Raz jeszcze wykrzykuje swoje imię z przyjemności, po czym upadła, za wszelką cenę chowając swojego pana głęboko w sobie. Nie chcąc narzekać, Nicholas powoli kładzie się na plecach, zamykając oczy i próbując złapać oddech, kutas drga głęboko w niej, gdy jej śliskie ściany doją go instynktownie za każdą kroplę spermy, którą ma do zaoferowania.
–––––––-
Słysząc, jak Nicholas dochodzi do takiej spermy, Kristina rozpala ogień, a ona musi przygryźć dolną wargę, by nie płakać z rozkoszy, gdy dochodzi, wypuszcza soki na trawę, a ciało drży, gdy dalej się pociera, doprowadzając się do wielokrotnego orgazmu, co sprawia, że ciężko dyszy. Prawie upada, kiedy jest po wszystkim, drżącym krokiem idzie do stojaka i oddala się od obszaru, zanim jego Absol się przebudzi, który prawdopodobnie ją wywęszy i zaalarmuje Nicholasa o jej obecności.
Lepiej dmuchać na zimne.
Wracając drogą, którą przyszła, Kristina poprawia majtki i spódnicę, kierując się z powrotem do Pewter City. „Po prostu… ahh… znajdę Pokemona do złapania w Viridian Forest…”
––––––––
"Gówno." Nicholas warczy, zemdlawszy na trawie. Słońce dopiero zaczynało wychylać się zza horyzontu, a jego naturalny zegar obudził go, zanim sprawy stały się kłopotliwe. Niestety, wszystko poszło na marne, budując swój namiot, ale przynajmniej nie było mu zimno. Aisha leżała obok niego przez całą noc, utrzymując go w cieple. „Przynajmniej nie padało. Chyba bym się obudził, gdyby tak się stało. Rozumuje, wstając i ruszając do pracy nad ubraniem. „Jutro /naprawdę/ muszę wyprać te ubrania, zanim skończą mi się zapasowe...”
Aisha zyskuje, gdy zdaje sobie sprawę, że jej pan się obudził, ale nie rusza się, dopóki nie zostanie spakowany i gotowy do wyjścia. Opuszczać? Oczywiście, że nie. Burczące żołądki domagają się jedzenia, więc zakupiono jedzenie: normalne jedzenie dla Pokemonów dla Aishy i kanapkę, którą gromadził od lunchu w Pewter City poprzedniego dnia.
To był zupełnie nowy dzień i nie spieszyło im się, Nicholas przypomniał sobie list, który wysłał mu wczoraj Julian. Pełnia księżyca oznacza dużo Clefairy, więc nadszedł czas, aby go uchwycić. Ufnie..