***Zastrzeżenie*** Jak zwykle, to nie jest moja historia. Nie stworzyłem, nie zmieniałem ani nie edytowałem żadnej części tej historii. To dzieło Kapcjusza.
________________________________________________________________________________________________
Jak zawsze nie zapomnij ocenić i skomentować. I dzięki temu, kto skomentował ostatni rozdział, że to było lepsze niż sprzeciw. To sprawiło, że Mishikail był nieznośny i prawie niemożliwy do poradzenia sobie z haha. Nie, ale tak naprawdę zrobiłeś jej cały rok do tej pory (nawet myślałeś, że jesteśmy za kilka tygodni).
Rozdział szósty:
Odwet i zaangażowanie
W ciągu następnych czterech tygodni wszystko poszło całkiem gładko, tak gładko, jak tylko mogli, biorąc pod uwagę wszystko. Richard był już przyzwyczajony do wszystkich swoich zajęć, a nawet zrobił mały krok naprzód w Advance Arcane Magic. Nie było tak duże, że dogonił wszystkich innych, ale wystarczyło, że mógł aktywnie uczestniczyć w zajęciach, które wykonywali każdego dnia. Za to małe zwycięstwo miał głównie podziękować Daiyi, która spędzała większość czasu na zajęciach, pomagając mu przyzwyczaić się do właściwego używania zaklęć i oddzielać tajemną moc od jego Magii Światła. Właściwie stawali się całkiem przyzwoitymi przyjaciółmi i był z tego powodu szczęśliwy.
Lisbeth została zawieszona w zajęciach na trzy tygodnie za to, co próbowała zrobić, a Richard ucieszył się, słysząc o tym. Następnym razem, kiedy z nią rozmawiał, co nie było zbytnio rozmową, ponieważ była teraz jeszcze bardziej niespokojna przy nim, dowiedział się, że odcięła się od swojej rodziny i zamierza teraz skupić się na byciu sobą. Jej ojciec rzeczywiście próbował przyjść do akademii, aby siłą zaciągnąć ją z powrotem do domu za nieposłuszeństwo jego rozkazom, ale rada uczniowska odmówiła mu wstępu i wysłano go do pakowania bez powitania.
Richard wciąż był śledzony przez gromady dziewczyn, z których każda próbowała zdobyć jego przychylność, ale starał się je zignorować i polegał na Aura i Daiya, aby pomóc im je odeprzeć. Odkrył, że za każdym razem, gdy był z jedną z tych potężnych kobiet, dziewczyny cofały się na chwilę i mógł wreszcie oddychać. Były duże okresy w ciągu dnia, w których obie kobiety były zajęte, a on musiał sam sobie radzić. W tym czasie szedł na spacer nad rzekę, chował się w bibliotece lub zostawał w swoim pokoju, aby nie zostać złapanym samotnie na otwartej przestrzeni przez jedną z tych paczek.
Nigdy wcześniej nie miał do czynienia z czymś takim i był pewien, że niewielu mężczyzn faktycznie miało. Chodziło o to, że nie czuł się pochlebiony całą uwagą, jaką otrzymywał, wcale. Prawdę mówiąc, nienawidził tego dosyć, ponieważ znał prawdziwy powód, dla którego stał się ostatnio tak popularny wśród kobiet, i chodziło im tylko o to, żeby był podobno królewskim i drugim magiem w szkole. Nie chodziło im o niego, chodziło o jego status i władzę. Było już dla niego jasne, że gdyby miał począć dziecko z którąkolwiek z tutejszych magów, to dziecko byłoby całkiem potężne.
Richard nie chciał mieć nic wspólnego z kobietami, które ścigały go tylko dla własnej korzyści. Ta myśl zaskoczyła go pewnej nocy, gdy leżał w łóżku, ponieważ wydawało się, że zapomniał, że nic z tego nie powinno mieć dla niego znaczenia. Tak bardzo przyzwyczaił się do swojego codziennego życia, przez cały miesiąc spędzony w szkole, że prawie zapomniał, że nie planował utknąć w tym świecie na zawsze. Nie miało znaczenia, z kim się zaręczył, ponieważ miał cztery lata, zanim naprawdę musiał zacząć się martwić, ponieważ w szkole nie było dozwolone ciąże ani małżeństwa. Zanim którykolwiek z tych tematów się pojawi, powinien już dawno zniknąć. Miał przynajmniej taką nadzieję.
Pierwsze w tym roku opady śniegu przyszły w poniedziałek, kiedy rozpoczął się jego piąty tydzień w akademii, a Richard był zaskoczony, gdy się obudził i stwierdził, że trzy cale śniegu zebrały się już na ziemi. Zimna pogoda nadeszła tak szybko i mocno, że pracownicy szkoły nie mieli czasu, aby wyjść i oczyścić chodniki przed rozpoczęciem pierwszych zajęć tego dnia, a większość uczniów musiała przedzierać się przez zimny śnieg w drodze na zajęcia. Nie było to przyjemne doświadczenie, ale Richard był przyzwyczajony. W domu jego okolica była jednym z ostatnich miejsc, w których można było zaorać zimą, a w drodze do szkoły często musiał przedzierać się przez śnieg i kałuże błota.
Kiedy szedł korytarzami wieży pierwszorocznej, stwierdził, że wszystko, o czym ludzie mogli mówić, to zimowy turniej, który miał się odbyć za kolejne dwa miesiące. Pierwszy opad śniegu sprawił, że wydarzenie stało się bliższe, a nowi uczniowie, którzy nigdy wcześniej w nim nie brali udziału, byli bardzo podekscytowani tą perspektywą. Richard nie mógł jednak zrozumieć tego uczucia. Większość uczniów, których o tym słyszał, prawdopodobnie nigdy wcześniej nie brała udziału w pojedynku i nie wiedziała, jak bardzo byli twardzi i bolesni. Zrobił jednak i szczerze nie chciał przez to ponownie przechodzić, gdyby mógł na to poradzić.
Problem polegał na tym, że impreza była obowiązkowa dla wszystkich studentów akademii i musiałby w niej uczestniczyć. Aura powiedziała mu, że wszyscy zawodnicy zostali losowo wylosowani, więc możesz zostać postawiony przeciwko komuś w swoim roku lub latach przed tobą. Oznaczało to, że większość pierwszych lat prawdopodobnie nie wyjdzie z pierwszej lub drugiej rundy. Jeśli udało im się przebić, tak jak się tego spodziewano, musieli walczyć i walczyć i walczyć każdego dnia, aż do rozstrzygnięcia finału. Biorąc pod uwagę liczbę studentów, którzy uczęszczali do akademii, patrzyłeś na walkę w łącznie dziesięciu meczach podczas trzydniowej imprezy, aby dostać się do finału. Z drugiej strony medalu był fakt, że zdobywcy drugiego i pierwszego miejsca z zeszłorocznej imprezy pożegnali się bezpośrednio z półfinałami i musieliby wygrać tylko dwa mecze, aby zdobyć tytuł. Nie wydawało się to sprawiedliwe, gdybyś zapytał go lub innego ucznia.
Podczas gdy zajęcia poranne pozostały niezmienione w programie nauczania, zajęcia popołudniowe nagle stały się bardziej zorientowane na walkę, aby pomóc przygotować uczniów do zbliżającego się turnieju. Aura uczyła zaklęć klasowych Zaawansowanej Magii Tajemnej, które służyły wyłącznie do atakowania i dezorientowania wroga, podczas gdy Teoria Magii uczyła, jak używać skupienia do odbijania nadchodzących zaklęć i tworzenia obrony przed nimi. To wszystko było całkiem interesujące, ale w żaden sposób nie wpłynęło to na Richarda. Jego siła w magii była ponura i wszystko, co było związane z tworzeniem obrony przed atakiem jego żywiołem, było zbędne, ponieważ wiedział już, jak to zrobić.
Przez większość dni po ostatnich zajęciach znajdował jakieś ciepłe miejsce i studiował albo udawał się do bezpiecznego i odosobnionego miejsca, gdzie mógł pracować nad kontrolowaniem swojej Magii Światła najlepiej jak potrafił, co nie było zbyt skuteczne. Poprosił Daiyę i Aurę o wszelkie wskazówki, których mogliby mu udzielić, ale stwierdził, że Aura musi bardziej studiować jego magię, a Daiya wprost odmówił mu pomocy. Ona, podobnie jak jej ojciec, z jakiegoś powodu spodziewała się zobaczyć go w finale imprezy i nie chciała dawać mu przewagi, pomagając mu, a jednocześnie nie chcąc uzyskać wglądu, widząc, jak ćwiczy osobiście. Powiedziała, że to nie byłoby sprawiedliwe dla żadnego z nich. Richard nie sądził, że to będzie miało znaczenie, ponieważ nie spodziewał się, że minie pierwszy dzień z całą szczerością.
Lythia sama ciężko pracowała, a Richard był pod lekkim wrażeniem. Ilekroć wchodził do pokoju, który nadal dzielili, zastawał ją zwykle z nosem zatopionym w książce i nietkniętymi posiłkami. Brała prywatne lekcje ze swoją siostrą Aurą i była bardziej skupiona na swoich tajemnych mocach nad Magią Ziemi. Na dwa miesiące przed rozpoczęciem pierwszego pojedynku Richard był pewien, że Lythia będzie na tyle biegła, by wszystkich zaskoczyć, a on był pewien, że rzeczywiście zajdzie dalej niż on w tabeli. Po prostu pracowała tak ciężko i rzeczywiście pochodziła z bardzo długiej linii potężnych magów. Wszystko, czego potrzebowała, to trochę pewności siebie i powinna sobie poradzić.
Dwie współlokatorki rzadko się odzywały i przez pierwszy tydzień panowała dość niezręczna i chłodna atmosfera. Kiedy oboje przyzwyczaili się do siebie, sprawy nieco się uspokoiły i odkryli, że mogą tolerować swoją obecność na tyle długo, by spać i zjeść śniadanie przed wyjściem na zajęcia. Jednak dłuższa chwila zwykle kończyła się kłótnią, którą często rozpoczynała i kończyła Lythia. Ilekroć Richard pytał Aurę o to, jak długo ten układ potrwa, odpowiadała mu po prostu, że lista jego potencjalnych narzeczonych się kurczy i żeby był po prostu cierpliwy. Łatwiej było to powiedzieć niż zrobić, kiedy przez cały czas trzeba było być zamkniętym z diabelskim pomiotem.
Zawsze będąc z dala od swojego pokoju i prywatnego piętra na najwyższym poziomie akademików pierwszego/drugiego roku, Richard poznał kilku innych mężczyzn, którzy zajmowali kilka poziomów poniżej, które były przeznaczone wyłącznie dla nich. W szczególności jeden z nich, młody człowiek imieniem Karo Justice, zaoferował mu zaproszenie do skorzystania ze wspólnego obszaru na piętrze, na którym żył zgodnie z pragnieniem jego serca, kiedy nie chciał być w swoim pokoju. Richard skorzystał z tej oferty i obaj poznali się, a Karo był prawdopodobnie jedynym męskim przyjacielem, jakiego miał w akademii.
Odkryto, że większość magów posiada magiczne moce przed piątymi urodzinami, więc samce były często traktowane jak cenne skarby od najmłodszych lat. To sprawiło, że większość z nich była snobistycznymi i uprawnionymi dupkami, które wydawały się nie dogadać z bardzo wieloma ludźmi. Chociaż Karo był traktowany tak samo dorastając jak inni, miał dość wyluzowaną postawę i nie wydawał się uważać siebie za kogoś innego niż zwykłego normalnego ucznia. Tak więc on i Richard byli w stanie długo żyć całkiem dobrze i często spędzali większość nocy w pokoju wspólnym, ucząc się razem i dyskutując o różnych rzeczach.
Jak każdy inny męski mag w szkole, oprócz Richarda, Karo miał już narzeczonego, którego poślubił po ukończeniu szkoły. Richard dowiedział się, że Karo zaręczył się, gdy miał sześć lat, a dziewczynę, którą musiał poślubić dopiero miesiąc temu, poznał. Na trzecim roku była całkiem ładną dziewczyną, ale prawie się nie odzywali i tylko od czasu do czasu się widywali. Najwyraźniej było to dość częste zjawisko dla tego rodzaju par i Richard nie mógł powstrzymać się od wściekłości z tego powodu. Czym innym było być zmuszonym do poślubienia kogoś, kogo się nie zna, ale zupełnie inną rzeczą było życie w bliskim sąsiedztwie tej osoby i nie podejmowanie prób lepszego poznania tej osoby.
Kilka razy Richard próbował przekonać Karo, żeby poszła z nią porozmawiać w weekendy lub między zajęciami, ale nic z tego nie wyszło. Karo po prostu powiedziałaby mu, że na dłuższą metę to nie będzie miało znaczenia, ponieważ nie mieli innego wyboru, jak tylko wziąć ślub i nie stanie się to, dopóki nie ukończy szkoły. Richard mógł wymyślić wiele powodów, dla których miałoby to znaczenie, ale trzymał język za zębami najlepiej jak potrafił i pozwalał swojemu przyjacielowi żyć tak, jak wybrał. Największym powodem takiego postępowania był jednak fakt, że Richard byłby w podobnej sytuacji lada dzień i nie wiedział, jak sobie z tym poradzi. Czy posłucha własnej rady i spróbuje poznać tę kobietę, czy też nie zawraca sobie tym głowy i przeżyje swoje życie tak, jak do tej pory? Przynajmniej kiedy nadszedł czas, by dowiedzieć się, że ma przyjaciela, który przechodzi przez to samo i zrozumie. Mimo wszystko to było do bani.
Inni studenci, z którymi Richard miał do czynienia na co dzień, nie byli jednak dla niego tacy mili. Obaj byli na jego lekcjach magii, a jeden z nich był w rzeczywistości bratem bliźniakiem Agnes, więc nie było szans, żeby się dogadali, nawet gdyby chcieli. Dawkins albo udawał, że nie istnieje, albo raz na jakiś czas rzucał mu brzydkie spojrzenia. Właściwie zostali połączeni w pary przy projekcie klasowym z Zaawansowanej Magii Tajemnej i żadne z nich nie wykonało wymaganej pracy, ponieważ nie mogli się dogadać. Obaj zawiedli, a Richard miał dość surową rozmowę z Aurą.
Nic jednak nie dało się z tym zrobić. Agnes wciąż była bardzo zdenerwowana tym, że przegrała z nim w pojedynku i wydawało się, że Dawkins był tylko pupilkiem dla swojej siostry, kimś, kto robił wszystko, co powiedziała, i nienawidził tego, kogo nienawidziła. Richard jednak nie pozwolił, żeby to mu przeszkadzało. Naprawdę nie obchodziło go, czy się z nimi dogaduje, czy nie i wyglądało na to, że nie był jedyny. Wielu uczniów nie lubiło Agnes i po tej oszałamiającej porażce miesiąc temu jej wiarygodność bardzo mocno spadła. Gdyby miał nieszczęście wylosować jej imię w zbliżającym się turnieju, z pewnością znalazłby się w świecie bólu, ponieważ prawdopodobnie formułowała plan walki z nim.
Pewnego zimnego popołudnia Richard i Karo znaleźli się poza murami akademii, nad teraz zaśnieżoną rzeką, gdy wokół padał mokry i ciężki śnieg. Żadne z nich nie chciało tam być, ale w akademiku zabroniono używania magii. Karo powiedziała, że pomoże Richardowi lepiej używać swoich tajemnych mocy i uznała, że to dobra praktyka dla nich obu. Karo była dość słaba w porównaniu z Richardem i głównie parali się zaklęciami ochronnymi, starając się jak najwięcej, żeby nikt nie został ranny. To była ostatnia rzecz, jakiej potrzebowali, ponieważ to, co robili, było również sprzeczne z zasadami szkolnymi. Do przeprowadzenia próbnego pojedynku potrzebny był nadzór nauczyciela i zgoda samorządu uczniowskiego. Musiało to również odbyć się na arenie i żadne z nich nie chciało publiczności na coś tak przyziemnego jak to.
Po czterdziestu minutach skupiania się na odpieraniu słabych ataków, zdecydowali się zatrzymać, gdy słońce zaczęło już zachodzić, i schronili się przed zimnym śniegiem pod dużym drzewem na brzegu rzeki, gdy złapali oddech. Mimo że Karo był w pewnym sensie słabszy, Richard stwierdził, że jest tak samo zmęczony jak jego przyjaciel, ponieważ wciąż dużo mu zajęło oddzielenie swoich mocy od siebie.
- Rany, jak tu zwykle jest zimno? – zapytał Richard i otulił się ciężkim płaszczem.
– Nie mam pojęcia – przyznał Karo – pochodzę z południa kraju, gdzie zwykle jest ciepło. To jednak brutalne, prawda?
– Tak, nie żartuję. Od trzech dni na ziemi nie było nawet śniegu, a wydaje się, że jest już w środku zimy. Nie wyobrażam sobie, w jakich warunkach będziemy musieli walczyć podczas turnieju.
„Słyszałem, jak niektórzy mówili, że to jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie będziesz musiał zrobić w tej szkole, zwłaszcza jeśli natkniesz się na maga wody/lodu. Podobno uczeń zeszłego roku zamarzł na pół godziny w bryle lodu, a potem musiał opuszczać zajęcia przez miesiąc.
Richard jęknął na myśl, że zrobi mu to samo. Oparł się delikatnie o ciało drzewa i starał się nie przesuwać zbytnio na mrozie, na wypadek, gdyby zrzucił śnieg z gałęzi i spadł na nie. Karo przytulił się do Richarda bliżej niż zwykle i wyglądało na to, że podczas rozmowy jego usta zaczynały robić się lekko niebieskie. Naprawdę nie mógł w ogóle znieść zimna.
– Chcesz wrócić do akademika i ogrzać się przy ognisku? zapytał swojego przyjaciela, a Karo gwałtownie skinęła głową.
Nie cofnęli się więcej niż kilkanaście kroków na teren szkoły, kiedy zobaczyli trzy cienie poruszające się w ciężkim padającym śniegu, długie płaszcze falujące na mroźnym wietrze. Na początku Richard nie myślał o nich, myśląc, że byli tylko parą uczniów, którzy wybrali się na energiczny spacer przed obiadem. Ale kiedy się zbliżyli, zdał sobie sprawę, kim byli dwaj uczniowie, i nagle zatrzymał się. Dawkins i dwóch innych uczniów płci męskiej wyłonili się z zaciemnionego mroku, nosząc głupie uśmiechy, jakby nie knowali nic dobrego.
– Ach, tu jesteś peon – wycedził Dawkins i zatrzymał się dziesięć stóp od miejsca, w którym stali Richard i Karo. – Miałem nadzieję, że nie będę musiał iść za daleko, żeby cię znaleźć.
'Co się dzieje?' – zapytał Karo.
— Czy rozmawiałem z tobą, kretynie? Dawkins warknął, a jego dwaj przyjaciele śmiali się jak małpy. - To cię nie dotyczy, więc dlaczego nie pobiegniesz z powrotem do swojego pokoju!
Karo spojrzał na Richarda z wyrazem twarzy, który pytał, o co chodzi z tym facetem. – Wy dwoje przyjaciół?
— Prawie — odpowiedział Richard przez ściśnięte gardło.
- Myślałem, że kazałem ci odejść! Dawkins wrzasnął i ponownie zwrócił na siebie uwagę Karo. - Wynoś się stąd albo z tobą też się zajmiemy!
— No dalej, Karo — Richard skinął głową. — Miałem już do czynienia z takimi łobuzami, więc nic mi nie będzie.
- Nie zostawię cię w spokoju!
'W porządku. Porozmawiam jutro, dobrze?
Karo stał przez chwilę jak wrośnięty w ziemię, patrząc na Richarda z twardym wyrazem twarzy. Kiedy spojrzał na trzech mężczyzn, którzy zaczęli się rozproszyć i zablokować mu wyjście, wydawało się, że wziął pod uwagę, że wszyscy byli studentami czwartego roku. Westchnął głośno i zaczął odchodzić, omijając Dawkinsa i jego zbirów szerokim łukiem na wypadek, gdyby spróbowali czegoś zabawnego. W ciągu zaledwie kilku chwil pierwszoroczniak zniknął w gęstym śniegu i Dawkins uśmiechnął się triumfalnie do Richarda.
'Co chcesz?' on zapytał.
— Złożyć przyjacielską ofertę — zadrwił mężczyzna i Richard poczuł, jak wzbiera w nim trochę gniewu.
'Co by to było? Jeśli nie możesz powiedzieć, dzisiaj jest dość zimno, więc chciałbym niedługo wrócić do akademika.
– Opuść akademię – powiedział bez ogródek Dawkins, a jego szyderstwo nie opuściło jego twarzy. – Nie należysz tutaj. Wiesz to. Wiem to. Wszyscy to wiedzą. Więc dlaczego po prostu nie wrócisz na jakąkolwiek farmę, którą nazywasz domem i nie będziesz żyć jak zwykły człowiek, którym naprawdę jesteś!
— Patrzyłbym, kogo nazywasz plebejuszem — zauważył Richard i zrobił krok do przodu — o ile wiem, że nie masz tytułu. Jesteś po prostu szlachcicem, który ma niewielką władzę nad innymi.
'Co powiedziałeś?' Dawkins ryknął, wyciągnął przekrzywioną różdżkę i przytrzymał ją w jego kierunku. „Proponuję przyjąć ofertę i odejść już teraz! Przecież nikt nie będzie tęsknił za porzuconym synem profesora!
Więcej gniewu wezbrało w nim z powodu niskiego ciosu, który właśnie zadał Dawkins. Ruszył, by zrobić kolejny krok do przodu, ale nagle znalazł jeszcze dwie różdżki skierowane bezpośrednio na jego twarz i musiał zmusić się, by nie skupiać się na sobie. Nie byłoby dobrze rozpocząć bójkę, której nie był pewien, czy mógłby wygrać bez zabijania kogoś. Ale czy naprawdę mógł po prostu pozwolić temu dupkowi, który ma złe usta Aura?
„To dobry pies” – zaśmiał się jego oprawca, a jego przyjaciele też się śmiali – „dlaczego teraz nie przewrócisz się lub nie udasz martwego?”.
– Skoro twoja siostra nie mogła mnie pokonać, to dlaczego myślisz, że potrafisz?
– Och, nie przesadzaj się. To nie tak, że pokonałeś ją, bo jesteś od niej silniejszy, po prostu została zaskoczona, gdy nagle wyciągnąłeś odrobinę magii ze swojego tyłka. Nie masz szans na pokonanie jej w uczciwym pojedynku, ale nie wiesz, co to za uczciwy pojedynek?
— A co przez to rozumiesz? Richard warknął, a jego lewa ręka lekko drgnęła, gdy zaczął gromadzić trochę swojej magii w karwaszu, tak na wszelki wypadek.
– Myślę, że wiesz dokładnie, o co mi chodzi! Mówię o tej parodii pojedynku z księżniczką Daiya! Tak łatwo powiedzieć, że to było wyreżyserowane. Nie ma mowy, żeby ktoś taki jak ty stanął naprzeciw niej i przeżył, żeby o tym opowiedzieć! Widziałem was dwoje rozmawiających na zajęciach i poza nimi jak dobrzy przyjaciele i gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że pomogła wam dobrze wyglądać!
– Myślę, że zapominasz o pozostałych czterech ludziach, z którymi walczyłem w tym samym pojedynku!
'Jestem?' Dawkins zadumał się i w zamyślonej pozie dotknął czubkiem sękatej różdżki brody. – W takim razie pozwól, że cię o coś zapytam: czy to tylko przypadek, że wszyscy czterej magowie byli jej podwładnymi w komisji dyscyplinarnej? Jesteś tylko fałszywą i nie sądzę, abyś sama mogła pokonać choćby jednego z nas! Widzisz, ja też odkryłem sekret twojej magii!
'Co to jest?' – zapytał większy z jego przyjaciół, a jego głos brzmiał jak gwoździe na tablicy. Miał dużą twarz podobną do skały, krótko przycięte włosy i bardzo duże uszy.
— Podobnie jak moja Magia Ziemi, on nie może stworzyć czegoś z niczego. Manipuluje światłem wokół niego i używa go jako swojej mocy, tak jak Magia Ziemi manipuluje ziemią pod naszymi stopami. Zabierz światło, a on jest bezsilny! A może przetestujemy moją teorię? Co mówisz?'
Zanim Richard zdążył podnieść swój karwasz, by wykonać jakiś atak lub obronę, poczuł, że ziemia nagle się pod nim chwieje i stracił równowagę, gdy pękały duże skały. W niecałe dwie sekundy ziemia uniosła się wokół niego i utworzyła grube ściany z czystej skały, zamykając się nad nim, tworząc prowizoryczną celę więzienną. Całe światło zostało wyłączone i Richard pogrążył się w absolutnej ciemności. Nie mógł nawet zobaczyć swojej dłoni tuż przed twarzą.
— Nie uderzyłem cię przypadkowo, prawda? usłyszał krzyk Dawkinsa z drugiej strony skalnej ściany. – Bo to byłby straszny wstyd.
Gniew Richarda zapłonął teraz jak ryczący ogień i sięgnął głęboko, by zebrać jak najwięcej magicznej mocy. Nie mógł jednak znaleźć żadnego. Nie chodziło o to, że jego magia zniknęła, po prostu wydawała się tak słaba, że za każdym razem, gdy próbował ją złapać w myślach, odkrywał, że jest jak kłęb pary, a nie szalejący potok, jak zwykle. Nawet jego tajemna moc wydawała się słabsza i jedyne, co mógł zrobić, to wywołać migotanie na ułamek sekundy.
– Jak się tam masz? Dawkins zawołał raz jeszcze i Richard słyszał, jak wszyscy się z niego śmieją. — Domyślam się, że miałem rację, skoro jeszcze nie rozbiłeś swojej małej klatki! Oto, co zamierzam zrobić. Pozwolę ci zastanowić się nad ofertą, którą ci złożyłem w spokoju, pozwolę ci się dobrze ułożyć, a potem wrócić rano, żeby cię sprawdzić. Do tego czasu spróbuj się rozgrzać, prawda?
Głos Dawkinsa ucichł i zapadła cisza, gdy Richard zdał sobie sprawę, że tyran zrobił dokładnie tak, jak mu groził; zostawił Richarda uwięzionego tam zupełnie samego. W przypływie czystej paniki i wściekłości zaczął uderzać pięściami w otaczające go solidne kamienne ściany, próbując je zmiażdżyć tak mocno, jak tylko mógł. Jedyną rzeczą, jaką przyniosła ta akcja, było poważne zranienie rąk i zwichnięcie go. To było tak, jakby był uwięziony w pustej skale i nic, co zrobił, nie mogło wyrwać go z piekła.
Richard stracił poczucie czasu, gdy uklęknął w swoim więzieniu i owinął się przed zimnem przenikającym przez kamienne ściany. Wciąż nie mógł uchwycić swojej Magii Światła, a jego Magia Tajemna nie była wystarczająco silna, by w ogóle cokolwiek zrobić. Próbował zachować jasność umysłu i uspokoić się, ale nawet to nie działało. Czuł się, jakby się dusił i musiał zmusić się do normalnego oddychania, żeby nie doszło do hiperwentylacji. Odkąd pamiętał, zawsze bał się ciasnych przestrzeni i unikał ich za wszelką cenę. Uwięzienie w tej skale było najgorszą możliwą rzeczą, jaką mógł sobie wyobrazić i nie mógł powstrzymać się od płaczu.
W swoim życiu miał do czynienia z tysiącami łobuzów, ale Dawkins był zdecydowanie gorszy. Jednak jego typ zawsze był najgorszy. Uważali się za króla gówna i jeśli nie zwracali na nich uwagi, znęcali się nad osobą, która to miała. Byli nieugięci i sadystyczni. Richard miał teorię, że większość z nich wyrosła na nieudaczników lub seryjnych morderców, i doszedł do wniosku, że Dawkins należy do tej drugiej kategorii. Wcale by go nie zszokował, gdyby tak się stało. Byli tylko dupkami i każdy z nich zasłużył na to, żeby się z nich wywalili. A jeśli Richard się stamtąd wydostanie, to on to zrobi. Po raz pierwszy w życiu zmierzy się ze swoim dręczycielem i sprawi, że Dawkins zapłaci za horror, przez który go przeszedł.
Aby zachować zdrowy rozsądek, Richard zaczął liczyć, śledząc, ile czasu tam spędził. Sekundy zamieniły się w minuty, a minuty w godziny, i zanim znudził mu się liczenie, zorientował się, że obiad już został podany, a większość uczniów już położyła się spać w swoich ciepłych i wygodnych łóżkach. Richard ukląkł tam w swoim kawałku piekła, nie mogąc się położyć, a jego żołądek burczał wściekle. Nigdy w całym swoim życiu nie czuł się tak nieszczęśliwy, nawet kiedy May jęczała podczas seksu po imieniu innego faceta. To był naprawdę najgorszy moment w jego życiu i nie było to coś, o czym po prostu by zapomniał.
Minęło jeszcze kilka godzin, zanim cokolwiek się zmieniło. Uklęknął tam, miał skurcze w nogach i zlany potem, mimo że był tak zmarznięty. Każdy oddech, który wziął, tylko podsycał gniew, który palił go od środka i jedyne, o czym mógł myśleć, to zranienie Dawkinsa tak bardzo, jak to tylko możliwe. Nagle skalne więzienie zatrzęsło się gwałtownie, a sekundę później rozwalił się otwór wielkości drzwi, a niebieskawo-białe światło księżyca wlało się do ciemnego wnętrza.
Mrugając na nagłą jasność, Richard wstał i wyszedł, mrużąc oczy, aby zobaczyć, kto go uwolnił. Stojąc głęboko w śniegu, znalazł przed sobą Lythię, ubraną w białą koszulę nocną i okrytą ciężkim zimowym płaszczem. Jej różdżka, która została podniesiona przed chwilą, opuszczała się do jej boku.
– Wyglądasz, jakbyś spał w rynsztoku – zauważyła chłodno.
– Skąd wiedziałeś, że tu utknąłem? – zapytał, a jego głos trochę zadrżał.
– Nie wróciłeś do pokoju, więc szukałem Karo, myśląc, że będziesz się z nim uczyć. Powiedział, że trafiłeś na jakieś czwarte roczniki i powiedział mi, gdzie byliście.
Richard wziął głęboki oddech i odwrócił się, by spojrzeć na skałę, która przez większość nocy była celą więzienną. Kilka centymetrów śniegu osiadło na nim i wokół niego, co świadczyło o tym, jak długo tam był. Samo patrzenie na przedmiot rozzłościło go iw przypływie wściekłości podniósł w jego stronę lewą rękę i wystrzelił w nią kulę światła, w jednej chwili niszcząc przedmiot. Odwrócił się z powrotem do Lythii i kierunku szkoły, mając na myśli tylko jedną rzecz.
'Gdzie idziesz?' – spytała go Lythia, kiedy ze złością przeszedł obok niej i wrócił do szkoły.
— Zamierzam się odpłacić — warknął, ale nagle poczuł małą dłoń na swoim nadgarstku, która zatrzymała go w miejscu.
– Co planujesz zrobić? Atakujesz ich podczas snu? Zostaniesz za to wyrzucony i jak myślisz, jak to wpłynie na Aurę?
'Nie obchodzi mnie to!' ryknął i brutalnie oderwał ramię od mniejszej dziewczyny.
– Nie wierzę w to i ty też nie! Czy mógłbyś po prostu zatrzymać się i posłuchać przez sekundę! Po prostu odpuść teraz! Pójście za nim tylko wpakuje cię w kłopoty!
– Oczekujesz, że po prostu odpuszczę?! Ten drań musi zapłacić za to, co mi zrobił!
– Masz rację, musi za to zapłacić! Jeśli myśli, że może po prostu zaatakować członka naszej rodziny i ujdzie mu to na sucho, to jest w błędzie! Ale musisz znać odpowiedni czas i miejsce, aby się zemścić! Nie atakuj go jak jakiegoś bandytę! Rób to tam, gdzie wszyscy patrzą i tam, gdzie poczuje największy wstyd!”.
– A gdzie to jest, co?
'Turniej! Całe królestwo śledzi to, co się tam dzieje i wszyscy będą wiedzieć, kiedy skopiesz mu tyłek! Kiedy z tobą przegra, zranisz go o wiele bardziej, niż gdybyś zrobił to w jakiejś przypadkowej walce, której nikt nie widzi!
– Tak, a jakie są szanse, że zobaczę go w turnieju? Jeśli nie zauważyłeś, wielu uczniów chodzi do tej głupiej szkoły!
Lythia westchnęła i schowała różdżkę z powrotem do kieszeni płaszcza, patrząc na niego, jakby był jakimś idiotycznym dzieckiem, które po prostu nie chce słuchać. To było dość dziwne uczucie, biorąc pod uwagę, że przypominało spojrzenie, które zwykle rzucał jej, gdy była w jednym ze swoich humorów.
„Mężczyźni są traktowani inaczej, jeśli chodzi o mecze. Zderzają się ze sobą, dopóki pozostaje tylko kilka, a następnie zostają przeniesieni do grupy kobiet. Dawkins był najsilniejszym mężczyzną w tej szkole przez ostatnie cztery lata, więc będziesz miał mnóstwo okazji do walki z nim jeden na jednego. Teraz musisz skupić się na stawaniu się silniejszym, więc kiedy spotkasz go w turnieju, możesz go bardzo upokorzyć.
Richard przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Lythię, jego gniew powoli wyparowywał, aż wszystko, co poczuł, było zimne. „Właściwie to teraz masz dużo sensu” – przyznał.
– Jestem twoją ciotką, pamiętasz? uśmiechnęła się lekko i oboje zachichotali z jej oświadczenia. — A teraz wracaj do dormitorium, zanim zgłoszę cię Coni za to, że wyszedłeś po godzinie policyjnej.
Następnego dnia, podczas swojej magicznej części zajęć, usiadł na swoim zwykłym miejscu pomiędzy Daiyą i Conim, zastanawiając się, gdzie skończy siedzieć po turnieju. On i Coni byli teraz w całkiem przyzwoitych stosunkach, odkąd zapomniała, jak poznali się po raz pierwszy, i zaakceptowała, że są rodziną (nawet jeśli tak naprawdę nie byli), a on i Daiya też dobrze sobie radzili. Prawdopodobnie za dwa miesiące byłby na samym początku klasy i rzadko miałby czas na rozmowę z bardzo zajętym uczniem numer jeden. Klasa była wypełniona jednymi z najsilniejszych uczniów, którzy uczestniczyli, a on nie pomyślał, że jest jeszcze na ich poziomie.
Daiya przyszła do klasy trochę później niż zwykle i cicho zajęła swoje miejsce, patrząc na Richarda, jakby coś utkwiło mu w twarzy. Spojrzał na nią, spodziewając się znaleźć zwykły uśmiech, którym obdarzała go każdego dnia, ale stwierdził, że jej usta są zaciśnięte w twardą linię na jej pięknej twarzy, a zimna krawędź wokół oczu, gdy wpatrywała się w niego uważnie.
'Czy coś jest nie tak?' zapytał szeptem, żeby tylko ona mogła usłyszeć.
– Chcesz mi opowiedzieć, co się stało zeszłej nocy? zapytała. Jej głos był tak samo twardy jak jej wygląd i starannie złożyła ręce na biurku, wyglądając w tym momencie bardziej jak profesor niż student.
'Co masz na myśli?' zapytał i próbował brzmieć niewinnie.
– Wiem, że wczoraj wieczorem zostałeś zaatakowany przez kilku innych uczniów.
– Ugh, czy Lythia ci powiedziała czy coś? jęknął i jeszcze raz zapragnął, by małe niedogodności w jego pokoju po prostu zniknęły.
– Nie, ale nie dziwi mnie, że była w to zamieszana. Słyszałem, jak jeden z nich chwalił się przy śniadaniu, jak złapali cię poza murami szkoły i użyli swojej magii przeciwko tobie. Słyszenie takiego bezsensownego gadania nie wystarczy, żeby ich ścigać, więc po prostu powiedz mi, co się stało, a upewnię się, że coś zostanie zrobione z tymi, którzy cię zaatakowali.
— Nie martw się — odpowiedział szybko i odwrócił się do przodu klasy, czekając na przybycie Aury. Zwykle już tam była, więc było to trochę dziwne.
– A dlaczego właściwie nie miałbym się tym martwić? Jestem przewodniczącym komisji dyscyplinarnej i twoim przyjacielem!
„Nie musisz się martwić, bo mam to pod kontrolą. Nie zamierzam rozmawiać o tym, co się stało, bo nie chcę, żeby wpakował się w kłopoty.
Jakby miał super słuch, Dawkins odwrócił się na swoim miejscu i spojrzał na niego z szerokim i głupim uśmiechem. Mrugnął krótko do Richarda, po czym odwrócił się. Wydawało się, że Daiya widziała, co się stało, ponieważ zaczęła wstawać, ale Richard delikatnie położył dłoń na jej nadgarstku i potrząsnął głową.
— Dlaczego nie chcesz, żeby wpakowali się w kłopoty? It's against the rules to use your magic on another student unless it's in a duel! You could have been hurt!' she glowered at him but he just smiled up at her. He had spent most of the previous night going over what he wanted to do to Dawkins in his mind so he was pretty calm about what had happened now.
'I don't want him to get into trouble because I want to meet him in the tournament,' he answered smoothly and suddenly Daiya looked at him differently. She sat back down in her chair and peered at him thoughtfully for a few minutes. 'I know it's your job to keep peace in the school and that you're also just trying to help me, but I can honestly handle this on my own. He'll pay for what he did but he'll do it on a large stage in front of everyone. You probably think that's stupid huh?'
Daiya was silent for a minute and Richard grimaced at her, expecting that he had made her mad by not going through the proper steps when something against the rules happened. 'No,' she answered after a minute and her smile was back, 'I don't think it's stupid. I think it's admirable actually. Sometimes you have to stand up for yourself and do what needs to be done and I'm glad you see it that way too. Besides, from what I overheard they, were pretty nasty to you. Don't hold back on him like you did me though. The protective barrier can handle anything you throw at it so crush him.'
Richard looked at her in puzzlement. This was someone who was supposed to stand for justice and morals, yet here she was telling him to lay a beat down on another student. Even if it was in a duel it was still a pretty strange stance for her to take. 'I never expected you to say that.'
'He's an entitled little prick,' she answered with a smile, 'and has never once shown proper respect to people above his station. I think it's about time someone taught him a lesson, so destroy him for everyone he's looked down on.'
Richard smiled at his friend and nodded, glad that the powerful Princess Daiya was in his corner and not against him. Then again, if she was against his plan there wasn't much she could do about it. The student council and disciplinary committee had been told that any matters regarding him were to be handled by the faculty instead of them, because some members from both sides were his potential fiancé's and the professors thought that would influence matters pertaining to him. So the best she could do was tell one of the teachers and hope something was done with no evidence.
The class continued to wait for their teacher in relative silence, but as the bell toll that signaled the start of class rang through the grounds Aura still hadn't shown up. It was a full five minutes after that when the door opened and an unfamiliar professor walked into the room. She looked a little older than Aura did and had shoulder length black hair with thick glasses covering her eyes. She walked up to Aura's desk on the bottom level and placed her bag on top of it before turning to the class.
'Professor Proud was called to the capital at the last minute and will be unable to teach this class today. I am Professor Middles and I will fill in for her. Because this was so sudden I haven't had the chance to find out what you are all working on at the moment so instead we will go over some review. If you have any questions then please don't hesitate to ask.'
'Did you know anything about this?' Coni leaned in and asked.
'No, I haven't seen her since yesterday. I wonder if the Queen asked to see her or something,' he answered and saw the same baffled expression in the older girls face that was sure to be on his.
'Before we begin I was asked to pass on a message to a few students. When classes are finished for the day, Lady Proud and Princess Daiya are asked to report to the headmaster immediately. Now, let's begin by going over the transference properties of a channeled arcane spell. Can anyone tell me what this means?'
Richard tuned out the professors questions and instead turned back and forth to look at both Daiya and Coni. Each of them were looking at one another, quizzical looks on their faces as they didn't seem to know why they were being called out by the headmaster as well. They were both part of the student government so maybe it had to do with something like that. But still, for them to be called out by name was a little strange as the student government was a separate entity and ran under their own power.
When classes ended for him Richard returned to his room to rest a while before Lythia got back from her last class of the day. This was the only time he got his room all to himself and he cherished it. Being able to change without warning anyone, slouch all he wanted, and take care of whatever other needs his body had made him feel more human and he didn't have to worry about someone looking at him like he was strange. Sadly it didn't last nearly as long as he would have liked it to, but at least he got some alone time. A little was better than none at all.
When Lythia did arrive back at the room he planned on going to the library or maybe down to the dining hall so he could get a light snack before dinner, but it seemed his 'aunt' had other ideas. She tossed her bag on the floor near the door and told him they were going out for a bit and to dress warmly. At first he refused to go anywhere with her but once she started getting bitchy he gave in and did whatever she wanted, just so she would shut the hell up. He really didn't want to deal with that crap right now.
Ten minutes later they found themselves in a small clearing just inside the forest outside of school grounds and both Karo and Lisbeth were standing there waiting for them. They were both huddled behind a tree trying to stay out of the freezing wind and Karo's lips were already a nasty shade of blue. Richard didn't think he would last much longer, even if he was wearing two heavy cloaks.
'What's going on here?' he asked and it was Lythia who answered.
'Practice,' she answered and moved further into the clearing and pulled out her wand. 'We're all going to practice for the tournament together. We can get used to actual combat and the cold at the same time.'
'Seriously?' he asked and looked at the small blonde girl skeptically. 'You just decided out of the goodness of your heart to hold a training session for us for no other reason than helping out?'
'Zupełnie nie. I thought this would be good for me to practice some new things I have been working on. It also doesn't hurt that the rest of you get some experience too. There's only so much you can read, the rest you need to figure out in a real situation.'
'Umm... isn't this against the rules?' Lisbeth asked and shook from head to toe in the cold.
'Nah, don't worry about it. Richard and I have done this a few times and have never been caught,' Karo smiled but his teeth were chattering so badly that Richard could hear it from a few feet away.
'Alright, we'll break into two groups and practice parrying spells. Lisbeth and Karo will be one pair and Richard and I will be the other,' Lythia explained and for a moment she almost sounded like her older sister Aura. 'Use the weakest attack spells you know. If someone gets hurt we'll all get in trouble.'
They broke into their assigned pairs and began to hurl weak spells back and forth. Richard stuck with using his arcane magic for attacks, sending a small ball of energy at Lythia while she flicked it away over and over again. Whenever it was her turn to attack him he simply pulled up a shield and defended against it easily. He hadn't quite mastered the ability to use his focus to deflect the attack and it was counter intuitive to him, as his focus was attached directly to his arm and he was always afraid of missing the attack and getting hit in the face.
They continued to do this for an hour before they took their first break and Karo was even nice enough to use his Fire Magic to light them a toasty fire they could huddle by. It was a strange experience for most of the members standing there in such a close proximity, mostly so for Richard. To one side he had Lythia whom he hardly got along with and was usually the bane of his existence. On the other side was Lisbeth who had once tried to take his seed forcefully when her parents ordered her to. They had both moved on from that time and got along decently in class but she never came around after school hours to see him anymore. Even now she looked like she would rather be somewhere else, far away from him, and he couldn't blame her. At least they weren't alone; those were the most awkward times.
After their short rest they decided to get back to their training and continued with the same stuff they were doing before, working on their defending. Another twenty minutes later they heard the crunching of snow under someone's shoes and Coni appeared at the edge of the clearing a second later, her face red from the cold and a relieved look in her eyes. The moment they saw the student council president they immediately stopped what they were doing and didn't even bother trying to hide the fact they had been caught red handed.
'How about this, four students breaking the school rules,' she said and smirked happily, 'you do realize that illegal duels will get you a suspension, and one more for the first year girl will get her expelled because she's still on probation.'
'Coni! Look, you can let this go just once, can't you?' Lythia asked in concern and put her wand away, rushing over to her older sister. 'We're just trying to get ready for the tournament.'
'Don't worry, that's not why I'm here. I've been looking all over for you and Richard for the last half hour.'
Now it was Richard's turn to move closer to Coni as he fell into confusion. It wasn't like Coni to go out of her way to track him or Lythia down like that, so something must be going on. First Aura gets called away and then Coni and Daiya are asked to meet with the headmaster, and now this.
'What's up?' he asked not really sure he wanted to know the answer.
'You're excused from all classes tomorrow,' she said to him and then turned to her sister, 'and you will get your afternoon classes off.'
'Co?' Lythia asked skeptically, 'Why? What's going on?'
'To give you enough time to get prepared for the party that's being held at the palace. Richard is getting the whole day off so a tailor can come in and make him look presentable enough, which I'm not sure is possible.'
'Party? Why is this the first time I am hearing about it? Is that why Aura disappeared so suddenly?'
'Look, it's freezing out here and I want to get back to my room before dinner is served. But yes, there is a party and yes that is why our sister left school early today. If you want to know more come find me in my room and ask. Oh, bring your little friends if you want as well.'
Not wanting to be out in the cold anymore, Coni turned and went back the way she had come, leaving four very bewildered people behind. Before Richard could stop her, Lythia ran off after her sister and abandoned the practice session she had actually set up. All Richard and the others could do was shrug and head back together as they fought against the cold.
'Did we seriously just get invited to a royal party?' Karo asked as they approached the first/second year dorms.
'Sounds like it,' Richard answered with a shrug. Going to some big fancy party wasn't what he would call a fun evening, but then again it did get him out of all his classes tomorrow.
'This is a big deal,' Lisbeth added and there was no mistaking the excitement in her voice. She had been raised in a tiny village as the daughter of a poor farmer and his wife, so getting to see and go inside the palace would be a big deal for her. 'I need to go pick out something to wear!'
With that the eighteen year old girl rushed into the tower and disappeared up the stairs before Richard and Karo had even entered the front door. The warmth swaddled them and they both released a long and loud sigh, letting the heat warm their cold bodies.
'Want to eat dinner in front of the fire?' Karo asked and Richard nodded quickly.
'You read my mind!'
Richard and Karo spent most of the night in front of the fire in an attempt to warm them up enough so they would stop shivering. The temperature had plummeted outside and a chill air permeated the marble tower that even the roaring fires in every room on every floor had trouble fighting against. By the time they both decided to call it a night there was a heavy layer of frost on the outside of the windows and the torches that hung on the walls had a noticeably smaller flame than they usually did.
One good thing about the school and his title was that when he climbed into his bed that night he found that it had already been warmed for him and a few logs thrown onto the fire. Throughout the night the fire would be tended to so he never had to worry about it going out at any point nor did he have to get up and build it up himself. The staff were so good and so quiet that he never even heard them when they entered the room. The only way he knew they were doing their job was when he woke up and found the fire as large as it had been when he had gone to sleep.
When he did wake up that morning the sun was shining through the portion of a window that wasn't split in half by the heavy red curtain that separated Lythia's half of the room from his. The room was still cold but nothing he couldn't handle and he spent a few minutes in front of the fire just trying to warm his clothes up after putting them on. To him there was just nothing worse than wearing cold clothes right after he woke up. It was always such a shock to his system that he shivered for at least twenty minutes after doing it.
His breakfast had been brought up to him as usual and Richard was confused when there was only one tray instead of the usual two; there were two people living in that room after all. His confusion was answered quickly when he went over to Lythia's portion of the room to wake her up and found that she wasn't there and her bed looked like it hadn't been slept in. Then again he didn't remember seeing her come back to the room last night. Maybe she had spent the night with her sister, but even that was strange. The whole reason she was living in his room was because Aura said it was necessary just in case another person tried to sneak in on him in the middle of the night.
Out of habit Richard began to get ready for his first class of the day only to remember after he was finished that he had been excused from them. He was basically getting a three day weekend which was very nice. He could use some time to wind down and recharge. He was quickly reminded about the fact that he was going to be attending some big royal shindig when there was a loud knock on his door and a whole team of people let themselves in. Most of them were well dressed men with frilly facial hair but a few women also brought in material for clothing and sewing, turning his room into a virtual sweat shop in a matter of seconds.
'What' going on?' Richard asked a more well dressed man he pegged as the leader of the group.
'We're here to make your dress suit for this evening,' he answered matter-of-factly and before Richard could say anything else he was swept up in a whirlwind of motion and fabrics.
For the better part of the next six hours he was measured, re-measured, pricked by pins and needles, measured some more, told to stand for unbearable amounts of time, pricked some more, told his posture was horrible, and measured and pricked some more. The men and women around him made him an elegant and expensive looking dinner suit out of thin air and everything was done on sight. It was amazing to watch them work actually and before then Richard had no idea how much work and effort went into making a high class tailored suit.
Sometime after lunch, which was eaten standing up, Karo came up to his room and watched in interest as Richard was repeatedly turned into a pin cushion, a big grin on his face the whole time. His friend already had a suit so he didn't need to go through this, which was kind of a bummer. It wouldn't have been so bad if Richard knew he wasn't the only one going through all this torment for some stupid party he couldn't care less about. By the time the suit was finished and he did the final fitting it felt like he was more holes than anything else and his body ached horribly.
The suit and labor had already been paid for so once they were done the tailors quickly packed up and bowed to him before leaving. Richard thought he was going to get some time to relax then and was keen to get to dinner which would be served in a few hours time, but according to Karo who, suddenly seemed to know more than him, the party was soon and they would have to go down and get in a carriage before dinner was served. This did not sit well with him as his lunch had been nothing more than a bread roll and some vegetables that wouldn't stain if he dropped them onto his suit. He was starving and now he was staring down a long journey to the capital with no chance of getting any food.
Lythia, Coni, and Lisbeth had already left the school grounds ten minutes ahead of them so Richard and Karo had a large and very luxurious carriage all to themselves. Even though it was a lavish carriage the ride was still miserable as the large and thin wheels travelled over the snow and ice covered roads that led to the capital. If Richard hadn't been injured enough having his suit made then the trip made up for that and only half an hour into it he felt more bruised then he ever had before. Even Karo seemed to have problems with the journey as he braced himself as best he could against the wall to stop himself from bouncing up and down. Over a rather large bump he actually ended up hitting his head on the ornate roof of the carriage and swore loudly.
They arrived at the palace an hour later than the trip would normally take and the sun had already hidden behind the horizon, swathing the capital city in inky darkness that was blotted out by torch fire everywhere you looked. The carriage door was opened by regal looking guards at the palace's entrance and Richard and Karo disembarked quickly and shook out their legs that had grown sore from no use in over two hours.
'Wow,' Karo breathed as he looked upon the palace for the first time and Richard wondered if he had sounded that surprised when he had first seen the academy.
'Wait until you see the inside,' he laughed gently and the two men walked up the white marble steps to the massive double doors.
Once inside they were quickly greeted by a man dressed in butler attire and lead to a small room deep inside the palace where they would be able to get a small snack and something to drink. Richard had expected to find the girls there waiting for them to arrive but he found the room empty save for a few maids who moved back and forth between a few tables with food. In fact, it seemed pretty strange that for a royal party they were the only people who seemed to have arrived so far. They couldn't be early, could they?
'Where is everyone?' Karo asked as he seemed to have noticed the same thing.
'Nie mam pojęcia. It's kind of creepy...'
They both stood there and waited for a few minutes, but when no one came into the room they decided to at least get something to eat and began to peruse through the spread that had been put out. There were quite a few items that Richard had never seen before and he tried a few, but nothing seemed to sit right with him. The longer they were in that room alone the more it seemed to him that it was for a reason. It almost felt like they had been separated from the rest of the party.
This was confirmed when Aura entered the room ten minutes later and closed the doors tightly behind her, a small smile on her face and dressed in a long powder blue dress that hung and clung to her body perfectly. Her hair was done up in a very elegant style he could never hope to understand, he only knew that it looked amazing and she was the picture of beauty.
'How was the trip?' she asked happily and moved into the room, pulling him into a quick hug before greeting Karo with a nod of the head. 'Your suit looks good. The Queen picked the perfect tailors it seems.'
'What's going on here?' Richard asked as his curiosity was getting the better of him. 'Where is everyone else? Lythia, Coni, Lisbeth? Hell, where is Reiea, I never would have expected to make a trip to the palace and not have her trying to tackle hug me.'
'You'll see them soon enough,' Aura assured him and then looked towards Karo, 'we should get this young man to the party first though.'
'Aura...' he began to say but then remembered the company around him, 'mother, what is this all about? Why am I being kept away from everyone else?'
'I think this is a Presentation Party,' Karo mused, 'where you'll be presented to the royal court and nobles officially.'
Aura sighed and took a step away from Richard, her smile faltering for a second. 'Not quite. This is an engagement party. Queen Lystia wanted to keep this a secret until we brought you out for some reason, but I guess it's alright you know now. The final decision on who you will marry was made and this is the party to celebrate when you two first meet as an engaged couple.'
'W... who is it?' Richard asked and his voice cracked slightly. He knew this day was coming but it appeared he wasn't quite prepared for it. The most pressing question on his mind was that he wondered if he knew who the girl was. He had met quite a few interesting women at the academy but he had never been given any of the names that were on the list. Well, besides Lisbeth who had been cut on the first day.
'That I cannot tell you. Now come, Karo, I'll take you to join the rest of the party.'
Karo looked at his friend for a moment and then followed Aura towards the door, their steps echoing off the marble floors. 'Wait!' Richard called out when they had reached the doors leading back to the main hall, 'Can... can Karo stay? I could use someone my age around while we wait.'
Aura looked at him thoughtfully for a moment but then nodded, a small smile creeping back on to her beautiful face once more. 'Very well. As long as he agrees to enter a few minutes ahead of us. You and I are the meant to be one of the last two groups to enter, the other being your fiancé.'
'I can manage that,' the dirty blonde noble beamed and then went back to picking at the spread of food that had now been confirmed to have been put out just for them.
'Thanks, mother. Anyways, why can't I know who it is? Aren't I going to meet her in a few minutes anyways? Is this how things are normally done?'
'Pretty much,' Karo answered before Aura could, 'I didn't even know the name of my fiancé until three years ago and I didn't meet her until I went to the academy.'
'One thing you must keep in mind, Richard, is that you are from a royal family and as such things will be a little different from now on. There are rules and traditions that must be observed and this is one of them. You won't get to see who your fiancé is until the ceremony has begun.'
'Ceremony?! I thought this was just an engagement party!' Richard shrieked before he could stop himself and take a moment to think things over.
'Not a marriage ceremony, you're both still at the academy after all,' Aura laughed and Karo guffawed through a mouth full of food. For someone who was a noble and had been for his entire life, Karo sure could act like an idiot. 'The ceremony is just to officially announce the intent of both families involved and seal the pact. There is nothing to worry about.'
Richard sighed heavily and pressed up against a table full of strange looking foods. He tried to calm his racing heart and get control of his warring emotions as everything was being thrown on top of him all at once. It would have been nice if he could have learned a